Jak ustaliła prokuratura - to jego lekkomyślność w największym stopniu była przyczyną tragedii. Wydarzenia sprzed pół roku teraz odtworzone zostaną przed Sądem Rejonowym w Kłodzku. W jednym ze szczytniańskich lokali gastronomicznych czteroosobowe towarzystwo popijało alkohol. Dwie młode dziewczyny i ich znajomy rozstali się po pewnym czasie, gdyż towarzyszący im dotychczas kolega postanowił udać się do polanickiego szpitala. Wcześniej, w pracy, skręcił nogę i konieczne okazało się założenie mu gipsowego opatrunku. Po drodze zahaczył jednak o ową knajpkę. Wizyta w lecznicy nie trwała długo: rutynowe prześwietlenie, unieruchomienie stawu. Na szpitalnym wózku, który ukradł, zdecydował się powrócić do Szczytnej pokonując w ten sposób kilka kilometrów, bądź co bądź, górskiego terenu. Spieszno mu było do opuszczonego towarzystwa, z którym ponownie spotkał się w tym samym lokalu. Czas płynął nieubłaganie i przyszła pora pożegnań. Jedna z koleżanek zapytała znajomego, którego samochód osobowy stał nieopodal, czy nie byłby uprzejmy odwieźć jej do domu. Ten jednak odmówił argumentując ów fakt nietrzeźwością. Wówczas do akcji wkroczył niesprawny całkiem 25-latek, deklarując swoją gotowość do wyświadczenia usługi. We czworo wsiedli do auta, do którego zabrał się jeszcze 17-letni szczytnianin akurat stojący na pobliskim przystanku autobusowym. Młodzieniec chciał, aby go podwieźć na wymieniona przez niego ulicę. Ale zamiast na nią, kierujący wprowadził samochód na ul. Robotniczą, będącą odcinkiem ruchliwej drogi krajowej nr 8, i rozwinął nadmierną prędkość. Podczas jazdy balansował pojazdem: raz w lewo, raz w prawo. Nie reagował na żądania najmłodszego pasażera, by zwolnił i przestał się wygłupiać. Przeciwnie - przyspieszył i w dalszym ciągu huśtał kierownicą oraz samochodem, aby ich - jak później wyszło - przestraszyć. Na skutki tej lekkomyślności nie trzeba było długo czekać. Na wysokości stacji paliw, niemal w połowie drogi do Dusznik Zdroju, sytuacja wymknęła się spod kontroli kierującego. Stracił on panowanie nad autem, które wjechało na przeciwny pas ruchu, ścięło znak drogowy, rozbiło murowane ogrodzenie i wpadło na drzewko. Siedemnastolatek poniósł śmierć, właściciel pojazdu i jedna z dziewcząt odnieśli poważne obrażenia, druga koleżanka - lżejsze, prowadzący auto wyszedł z wypadku najlepiej. W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że podejrzany o sprawstwo szczytnianin zajmował się udzielaniem narkotyków, był już sądownie karany. (bwb)