Dziewczynki znalazł nad brzegiem rzeki przechodzący tamtędy mężczyznę. Obie już nie żyły. Jedna z nich trzymała w dłoni kabel niskiego napięcia. Jak poinformowała w czwartek Viloletta Niziołek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, wstępna sekcja zwłok potwierdziła, że dziewczynki zmarły w wyniku porażenia prądem. Powiedziała, że młodsza dziewczynka miała obrażenia charakterystyczne dla porażenia prądem w okolicach stopy i pośladka; starsza trzymała kabel w ręce i miała obrażenia dłoni. Nie było naocznych świadków Niziołek wyjaśniła, że ustalenie przebiegu tragicznego wypadku będzie bardzo trudne, bo nie było naocznych świadków. Jednak prokuratura podejrzewa, że 12-latka mogła mieć kontakt z kablem pierwsza; mogła na niego stanąć i zostać porażona. Starsza prawdopodobnie próbowała ratować koleżankę, chciała odciągnąć kabel, chwyciła go i również została porażona. Rzeczniczka dodała, że sekcja zwłok wykluczyła inne przyczyny śmierci dziewczynek, np. utopienie. Prokuratura rejonowa w Kamiennej Górze, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, musi również wyjaśnić, czy zwisający kabel niskiego napięcia został zerwany kilka godzin wcześniej przez nawałnicę, czy może zwisał tam od kilku dni lub celowo został zerwany. Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć biegły z zakresu energetyki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kabel został zerwany przypadkowo. Nie są znane powody zerwania przewodu Z kolei rzeczniczka prasowa firmy Tauron Dystrybucja Ewa Groń w przesłanym w środę komunikacie poinformowała, że z przeprowadzonych na miejscu oględzin wynika, że nastąpiło zerwanie przewodu linii niskiego napięcia, obecnie jednak trudno jest ustalić godzinę oraz okoliczności opadnięcia przewodu do rzeki. Podczas przeglądu innych urządzeń stwierdzono również, że bezpiecznik niskiego napięcia w stacji transformatorowej zadziałał prawidłowo, wyłączając jedną fazę. Dodała, że w momencie uzyskania informacji natychmiast została wyłączona linia średniego napięcia zasilającą stację transformatorową, na obwodzie której wystąpiło zdarzenie. Nie była to linia o podwyższonej awaryjności Według Groń, obecnie nie są znane powody zerwania przewodu, który nie był przeciążony elektrycznie. Ostatni przegląd tej linii był robiony w styczniu 2010 r., oceniono wówczas stan przewodów jako dobry. Nie była to linia o podwyższonej awaryjności. Ponadto - poinformowała rzeczniczka - po zbadaniu rejestru rozmów linii awaryjnej 991 nie stwierdzono żadnego zgłoszenia z miejsca zdarzenia o braku zasilania, zerwanym przewodzie lub innych nieprawidłowościach.