Pomimo bardzo szybkiej akcji ratowniczej stwierdzono zgon poszukiwanego przez całą noc górnika. Ratownicy odnaleźli w piątek ciało 28- letniego górnika z kopalni Rudna w Polkowicach (Dolnośląskie), gdzie w czwartek doszło do sześciu silnych wstrząsów. To druga ofiara wypadku. Akcja ratunkowa zakończyła się. Górnika udało się odnaleźć po niemal 12 godzinach poszukiwań pod bardzo długim rumowiskiem. Wcześniej, w czwartek, ratownicy odnaleźli 33-letniego górnika, który również zginął na miejscu. Jak poinformowała w piątek Edyta Tomaszewska z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, w piątek rano ratownicy dotarli do drugiego przysypanego górnika - mężczyzna już nie żył. Znajdował się pod 300-metrowej długości rumowiskiem, wysokim na 2 metry. Początkowo ratownicy szukali mężczyzny bez użycia sprzętu, ręcznie przerzucając rumowisko. Ostatecznie jednak po kilku godzinach poszukiwań zdecydowano się na włączenie do akcji ciężkiego sprzętu - ładowarek górniczych, bowiem teren do przeszukania był zbyt wielki. "Obecnie rejon wypadku został wyłączony z wydobycia. W sobotę zaplanowano tam wizję lokalną" - powiedziała Tomaszewska. Do sześciu wstrząsów doszło w kopalni Rudna w Polkowicach ok. godz. 16 w czwartek na głębokości 1050 m. W rejonie zagrożonym znajdowało się 29 górników. 22 zdołało uciec. Pięciu pracowników kopalni z lekkimi obrażeniami trafiło do szpitala. Dwóch zostało przysypanych. Pierwszego, 33-letniego górnika udało się wydostać bardzo szybko, jednak już nie żył. Drugiego wydobyto dopiero w piątek rano.