Jak poinformował PAP Krzysztof Gielsa, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu poszukiwanie nieprzerwanie trwają od ok. 15.00 na odcinku Nysy Kłodzkiej od Kłodzka do Podtynia. "Mamy nad rzeką co prawda oświetlenie, ale będziemy musieli przerwać poszukiwania, gdy ściemni się całkowicie" -powiedział Gielsa. Dodał, że szanse na odnalezienie chłopca żywego maleją. Prawdopodobnie dzieci wpadły do rzeki w okolicach tamy ok. godz. 15.00. Policja podawała, że do wody wpadło czworo dzieci, ale jedno z nich, 9-letni chłopiec zdołał wydostać się na brzeg i wezwał pomoc. W trakcie akcji zmieniały się też informacje co do wieku poszukiwanych dzieci, bowiem długo nie udawało się ich zidentyfikować. Najszybciej straży pożarnej udało się odnaleźć 5-latka, który jeszcze żył. Chłopiec szybko trafił do szpitala, ale mimo intensywnej reanimacji zmarł. W dwie godziny po wypadku strażacy natrafili na ciało 15-latki. Dziewczyna była zaplątana w konary i gałęzie. Z wody wydobyli ją wrocławscy płetwonurkowie. Wciąż nie udało się natomiast odnaleźć trzeciego dziecka, które prawdopodobnie również wpadło do wody.