Jak zostaje się znana poetką? Sławna jest Doda, Donald Tusk i Wisława Szymborska. I to dopiero po Noblu. Nawet w tak przychylnym dla poetów kraju jak Polska - poezja to sprawa niszowa. Także to sława względna - powiedzmy - w niektórych kręgach. Bo przecież niewielu interesuje się poezją. Młodzi boją się, że nie zrozumieją, albo że to "obciachowe". Edukacja w szkołach zazwyczaj kończy się na Różewiczu, Szymborskiej i Herbercie. Oni skutecznie zapełniają szufladkę opatrzoną hasłem "współczesna poezja polska". Dlatego młodzi ludzie nie wiedzą - jak i co mówią współczesne wiersze. Bo i skąd mieliby się dowiedzieć? Wspólny wieczór z Wisławą Szymborską, własne spotkania poetyckie w Warszawie i Krakowie. Spotkania autorskie są dla mnie wyjątkowym przeżyciem - choć bywa, że żenującym. To szansa na bezpośrednią konfrontację wiersza, siebie z publicznością. Inaczej słyszy się wiersz, kiedy on wybrzmiewa. Czasem inne wiersze brzmią dobrze, inne otwierają się raczej sam na sam z czytelnikiem. Ale nigdy nie wiadomo, ile osób przyjdzie na spotkanie, jakie będą pytania i ogólny - nazwijmy to - feeling, nastrój, tajemnica spotkania. Łatwo się wzruszyć, kiedy przychodzą przyjaciele. Trudne są spotkania, na które szkoła posyła klasę. Klasa chciałaby być gdzie indziej - bo wiosna, bo głodni i zakochani. Poruszając w wierszach tematykę bardzo intymną często określana jest Pani mianem skandalistki. Jak się Pani ustosunkuje do tego określenia? Myślę, że wszyscy poeci piszą o intymnych sprawach. Sam wiersz jest sprawą bardzo intymną. Kto mógłby uznać te wiersze za skandalizujące? Chyba ktoś, kto nie czyta wiele poezji współczesnej, która mówi wprost. Dystans pomiędzy nadawcą, a odbiorcą został zniesiony. Wiersz w takiej sytuacji może być rozmową. Na przykład rozmową przyjaciół w knajpie, kiedy mówi się intymne rzeczy, używając własnego języka. Czym jest dla Pani poezja? Poezja jest dla mnie nieodłączną częścią życia, więc życiem. Pomaga przeżyć, nie zwariować. Wiele rzeczy wyjaśnia. Potrafi zrobić coś pięknego z niepokojących sytuacji i uczuć. Pozwala zrobić coś, czego nie zrobiłoby się poza wierszem. I ma realny wpływ na rzeczywistość - jest jej częścią. Jest Pani poetką, ale ostatnio pojawił się też "Nochal" czyli bajka dla dzieci. Skąd taki pomysł? Czy bajka podoba się Pani synkowi? "Nochal" też jest pisany wierszem. Dobre bajki dla dzieci - a mamy ich w polskiej tradycji sporo - działają na wyobraźnię człowieka nie gorzej niż "dorosły" tekst. Oczywiście bezpośrednią inspiracją był mój syn - to, co go rozśmiesza i intryguje: rozmaite obrzydliwości, świat czarodziejów, bohaterowie, tajemnicze mikstury i świat równoległy do naszego - ukryty w podziemiach miasta.