Fatalna organizacja ruchu zatruwa życie nie tylko kursantom nauki jazdy. Niemałe problemy mają także osoby przyjezdne, próbujące przedostać się przez miasto. Niebezpiecznie jest w całym Wałbrzychu. Stan dróg i oznakowania pozostawia wiele do życzenia. Największym problemem okazuje się słabe oznakowanie dróg. Brakuje przede wszystkim znaków poziomych informujących o kierunku jazdy, oznaczenia osi jezdni, linii podwójnych, przerywanych, ciągłych, czy krawędziowych. Brakuje również znaków pionowych, a o ile już występują, są często w nieuzasadniony sposób ulokowane. - Jazda po Wałbrzychu to prawdziwy tor przeszkód. I nie chodzi tu tylko o fatalny stan nawierzchni, głównie o oznakowanie tras. Ubytki występują w podstawowym oznakowaniu, które zapewnia bezpieczeństwo kierowcom oraz pieszym, biorącym udział w ruchu drogowym. Stąd pomysł na lustrację na drogach krajowych, wojewódzkich, powiatowych i gminnych miasta - tłumaczy Bogdan Matusiak, instruktor jazdy ze szkoły Fundacja "Wałbrzych 2000". Którędy na Jelenią Górę? Które skrzyżowania wymagają najszybszej interwencji? Na wałbrzyskich drogach można już wskazać co najmniej kilkanaście newralgicznych miejsc, gdzie trzeba wprowadzić niezbędne poprawki. Twardy orzech do zgryzienia mają wszyscy kierowy wyjeżdżający z ul. Generała W. Sikorskiego w dzielnicy Sobięcin. Czeka na nich trudna zagadka. Na "dwupoziomowym skrzyżowaniu" nie ma w żadnym miejscu znaków i tablic informacyjnych o kierunku jazdy do Jeleniej Góry. Miejscowi sobie radzą, bo wiedzą, że pusty słupek to pozostałość po tablicy, ale przyjezdni mają problemy. - Doświadczył tego na własnej skórze znajomy, który zgubił się na skrzyżowaniu, ponieważ z żadnego znaku wcale nie wynikało, że powinien zjechać - opowiada Bogdan Matusiak. Gdzie znaki? Instruktorzy załamują ręce, bo prawie każda ulica w Wałbrzychu jest usłana nie tylko dziurami, ale i drogowymi absurdami. - Zarzuca się nam, że uczymy kursantów jazdy na pamięć. Naukę prawidłowego uczestniczenia w ruchu drogowym skutecznie utrudnia nam mała ilość znaków, całkowity ich brak i - co gorsza - niepotrzebne oznakowanie - relacjonuje Olgierd Krzywda z Ośrodka Szkolenia Kierowców. - To my musimy uświadomić kursantowi, gdzie i jak ma się zachować. Tego wymaga się od niego na egzaminie państwowym. Również po uzyskaniu uprawnień taka osoba musi samodzielnie poruszać się po drogach całego kraju, po drogach gdzie brakuje odpowiedniego oznakowania - dodaje instruktor. Pułapki drogowe są dosłownie wszędzie. Chociażby przykład jednokierunkowej ulicy Szpitalnej. Od strony ul. Czerwonego Krzyża nie ma informacji o możliwości ruchu tylko w jedną stronę. - Z tego powodu wielu kierowców zawraca obok garaży, kierując się pod prąd. Wystarczyłby jeden komplet znaków w tym miejscu: ustąp pierwszeństwa i zakaz skrętu w prawo, aby zaoszczędzić nerwów i wydatków związanych z czyimś niedbalstwem. Kompletny brak oznakowania tylko zachęca kombinatorów z wysłużonymi autami do spowodowania lekkiej kolizji - dopowiada Olgierd Krzywda. Identycznie wygląda sytuacja na ul. Węglowej. Wjazd od strony nieczynnego hotelu Sudety także nie jest zaopatrzony w odpowiednie znaki. Drogowe absurdy I jeszcze jeden kwiatek. Jadąc z ul. Garbarskiej na ul. Kościelną kierowca samochodu właściwie nie powinien już do końca swojej podróży przekraczać prędkości 20 km/h. Znaku odwołującego strefę zamieszkania nadaremnie szukać. Nie warto także rozglądać się za znakiem informującym o drodze jednokierunkowej. - Próbujemy uświadomić nie tylko osoby, które chcą zdać kurs prawa jazdy, bo nie tylko one mają problem z płynnym i bezkolizyjnym poruszaniem się po mieście - mówi Jerzy Czapski instruktor jazdy z Auto Szkoły. - Najbardziej mnie boli, że kierowcy są przekonani, że do takiej sytuacji trzeba się przyzwyczaić. Wiele dróg jest tak fatalnie oznakowanych, że nie wiemy gdzie jesteśmy. Czas w końcu to zmienić - twierdzi stanowczo. Równie ciekawie wygląda sytuacja oznakowania przejść dla pieszych na ul. Sikorskiego. Przejścia są słabo wyeksponowane. - Jazda wieczorem przez słabo oświetlony Wałbrzych to nie lada wyzwanie tylko dla odważnych. Kierowcy pozostaje się tylko modlić o pustą drogę, ponieważ brakuje podstawowych znaków ostrzegających o skrzyżowaniach - ironizuje Czapski. Na tapecie Za kwestię właściwego oznakowania drogi odpowiada zarządca. Brak lub też nieprawidłowe oznakowanie prowadzi do odpowiedzialności podmiotu, na którego nałożono obowiązek zarządu daną drogą. - Ludzie mogą do nas zgłaszać uszkodzenia bądź kradzieże znaków. Przynajmniej raz w tygodniu pracownik sprawdza stan oznakowania w danym rejonie - twierdzi Joanna Wąsiel, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. - Jeżeli wykryje nieprawidłowości, są one usuwane - zapewnia. Co o fatalnym oznakowaniu miasta sądzi policja? - Nie prowadzimy statystyk związanych z kradzieżą lub dewastacją znaków drogowych - relacjonuje Jerzy Rzymek, rzecznik wałbrzyskiej policji. - Zdarzają się jednak incydentalne przypadki. Najczęściej w newralgicznych punktach miasta wandale domalowują sprayem przebieg drogi. Wałbrzyscy kierowcy nie dają się nabrać na takie sztuczki, ale przyjezdni owszem - podsumowuje. Miejmy nadzieję, że wszyscy zarządcy będą pamiętać o zbliżającej się wiośnie i związanymi z nią porządkami na drogach. Anna Juszczak juszczak@nww.pl Drogi powiatowe Koszt postawienia jednego nowego znaku wynosi powiat średnio 400 złotych. Drogi wojewódzkie Na drogach wojewódzkich oznakowanie jest sprawdzane nawet trzy razy w tygodniu. Specjalnie wyznaczeni do tego zadania pracownicy decydują o stopniu uszkodzenia znaku oraz o sposobie jego naprawy. Wszystkie znaki drogowe wymieniane za pieniądze własne Dolnośląskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Tylko w specjalnych przypadkach, jak wypadek, gdy są świadkowie zdarzenia, zarządca ubiega się od sprawcy odszkodowania. Drogi krajowe W rejonie wałbrzyskim na drogach krajowych w 2008 roku postawiono w sumie 300 nowych znaków typu E - tablice kierunkowe oraz typu F- znaki informacyjne, zakazu, nakazu. Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad dokonała 1021 poprawek widoczności tarczy znaku, 550 wymian uszkodzonych słupków, 68 malowań słupków znaków drogowych, 257 demontaży tarcz znaków z wymianą na nowe. Przeprowadzone działania kosztowały 300 tysięcy złotych i objęły drogę krajową nr 35 - ul. Niepodległości, ul. Generała W. Sikorskiego, ul. Kolejowa, ul. Armii Krajowej, ul. Wrocławska, całą drogę krajową nr 34 od Gniechowic do Golińska.