Zwierzę zaatakowało trzech mężczyzn w ubiegłym tygodniu, nieopodal lasu w Bielawie. - Nagle poczułem na sobie owłosione dłonie i to coś zaczęło mną szarpać, miało ogromną siłę - podkreśla w rozmowie z gazetą 18-letni Kamil, ofiara zwierzęcia. - Myślałem, że mnie zabije! - dodaje. Ostatecznie, dzięki interwencji kolegów, którzy mieli przy sobie gaz łzawiący, rozjuszone zwierzę udało się spłoszyć, a chłopak wyszedł z opresji poraniony, ale cały. Interwencja lekarzy była jednak konieczna. Po incydencie o zwierzęciu zaczęło mówić całe miasto. Wielu początkowo nie dawało wiary relacji przedstawianej przez młodych mężczyzn. Teraz już wiadomo, że historia jest jak najbardziej prawdziwa, co potwierdza Zbigniew Grubka, komendant miejscowej straży miejskiej. - Szukamy szympansa, który może być niebezpieczny. Każdy, kto może nam udzielić informacji w tej sprawie, proszony jest o pomoc - podkreśla w rozmowie z gazetą. Po apelach o pomoc do straży zaczęli dzwonić mieszkańcy, którzy twierdzili, że szympansa widzieli, ale nie informowali o tym wcześniej, gdyż wydawało im się to niemożliwe. Wszystko wskazuje na to, że zwierzę zakupił i trzyma w niewoli jeden z mieszkańców miasta. Zdaniem dyrektora wrocławskiego ogrodu zoologicznego, tego rodzaju "nabytek" jest co najmniej niebezpieczny. - To najgłupszy pomysł, by kupić sobie na czarnym rynku szympansa. Bo to zwierzę śmiertelnie niebezpieczne nawet dla samego właściciela - podkreśla. - Dorosły osobnik jest w stanie zabić człowieka jednym uderzeniem. Mam nadzieję, że służby szybko zwierzę znajdą, bo naprawdę może dojść do tragedii - dodaje w rozmowie z "Polską. Gazetą Wrocławską". Dodajmy, że posiadanie szympansa jest w Polsce surowe zabronione.