Przez wieki dzisiejszy teren placu zajmowały kolejne mury miejskie. Najstarsze, wybudowane ok. 1300 roku znajdują się pod ul. Modrzejewskiej. Pozostałości kolejnych, z lat 1470-1540, powinny znajdować się w rejonie chodnika wzdłuż tej ulicy. Zgodnie z przewidywaniami pod pl. Wolności powinien się znajdować jeden z bastionów najmłodszych murów, postawionych w XVII i XVIII wieku. Ale pozostałości po nim jeszcze nie odkryto. - Wiele zależy od tego jak mury były rozbierane. Jeśli ręcznie, cegła po cegle, to będziemy w stanie coś znaleźć. Ale jeśli wysadzono je w powietrze, to śladu mogło po nich nie zostać - mówi Michał Stefanowicz, kierownik robót archeologicznych z firmy Akme. Najgłębsze jeszcze przed nami Zdecydowaną większość dzisiejszego wykopu zajmowała miejska fosa. Przez wieki się przemieszczała: w XIV wieku zaczynała się w okolicach chodnika wzdłuż ulicy Modrzejewskiej, by potem wraz z powstawaniem kolejnych kręgów murów miejskich przesuwać się w kierunku dzisiejszego jej położenia. Dla archeologów najważniejsze jest jednak to, że przez wieki miejska fosa była wysypiskiem śmieci kolejnych pokoleń wrocławian. Wyrzucane przez mieszkańców miasta odpady od wieków średnich spadały na dno i osadzały się w mule. Do tych skarbów historii archeolodzy jeszcze nie dotarli. - Na razie odkryliśmy piwnice dawnego muzeum przy ul. Krupniczej i sprawdzamy gruz, którym na początku XIX wieku zasypana została miejska fosa - mówi Michał Stefanowicz. - Piwnice dawnego Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności, tuż przy ul. Krupniczej, były prawie całkowicie wyczyszczone. Znaleźliśmy jedynie około 200 fragmentów ceramiki z okresu neolitu ze stanowisk w rejonie Głogowa i Środy Śląskiej - dodaje archeolog. Oprócz tego pojedyncze sztuki grotów i nożyczki sprzed roku tysięcznego oraz zapinki do ubrań i pasków z brązu. Naklejka i umbo Do tej pory najwięcej nadziei budził sejf znaleziony w piwnicach dawnego muzeum. Badacze nie chcieli go sami otwierać, więc przekazali go do muzeum. Tam, przy asyście policjantów, udało się otworzyć. W środku była jedynie naklejka na wewnętrznej stronie drzwi. Unikatowe jest umbo, prawodpodobnie, z tarczy Normanów służących w drużynie jednego z tutejszych książąt. Umbo to metalowa wypustka, w tym przypadku z kolcem na środku, która umieszczana była na środku drewnianych okrągłych tarcz - bardzo spopularyzowana w Europie przez wikingów. Buty i rogi bawole Z wyjątkiem muzeum, przed wojną na terenie placu Wolności nie stały żadne budynki. Dlatego przez prawie dwieście lat tuż pod powierzchnią ziemi leżał tylko gruz. Trafił tam na początku XIX wieku, gdy dawną fosę trzeba było zasypać. Nie został usunięty wcześniej, bo nikt nie starał się nic tam budować. Nie były wykopywane dołów pod piwnice. Dlatego gruz spokojnie przeleżał pod placem 200 lat. Razem z tym gruzem pod ziemię trafiło wiele przedmiotów codziennego użytku, które dziś znajdują archeolodzy: buty, grzebienie, sztućce (w tym nóż o rękojeści zdobionej masą perłową), nożyczki do świec i dwie niewielkie kule armatnie. Być może wystrzelili je żołnierze Napoleona w czasie oblężenia miasta.