Ok. 60 żołnierzy ósmej zmiany, głównie logistyków i pracowników lotniska, wróciło wcześniej niż pierwotnie planowano, w ich miejsce w związku z intensyfikowaniem działań w Iraku, kilka dni temu do Iraku poleciała grupa żołnierzy, którzy wesprą siły koalicyjne. - Operacja w Iraku musi jeszcze potrwać. (...) Sytuacja wymusiła zmiany charakteru naszej misji. Konieczne stało się wzmocnienie zdolności do podejmowania działań stabilizacyjnych oraz szybszego i bardziej elastycznego reagowania na pojawiające się zagrożenia - podkreślił minister. O potrzebie zmiany działania naszych wojsk przekonywał na początku kwietnia w Iraku m.in. dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak. Wizytując, wraz z ministrem obrony, bazę "Echo" w Diwaniji wyraził wówczas przekonanie, że wojsku potrzeba więcej możliwości działań operacyjnych. Idea ta zyskała aprobatę ministra. Szef MON wskazywał wtedy, że nie ma potrzeby zwiększenia liczebności polskiego kontyngentu powyżej 900 żołnierzy, ale jest możliwość zmiany jednego komponentu na inny, bardziej bojowy. - Żadne ataki terrorystyczne nie zmuszą nas do złożenia broni i wycofania się bez zrealizowania celów naszej misji. Mamy w Iraku zbyt ważne zadanie do wykonania, aby pozwolić wypchnąć się stamtąd zwykłym bandytom - podkreślał w poniedziałek szef MON. W ostatnich tygodniach ataki na bazę Echo w Diwaniji, gdzie stacjonują polscy żołnierze, były bardzo częste. Sytuacja zmieniła się w związku z prowadzoną w tym rejonie od kilkunastu dni operacją "Czarny Orzeł", której celem jest przerwanie aktywności grup terrorystycznych. Szef MON podziękował żołnierzom za "wzorowe wypełnienie misji". - To, czego dokonaliście w Iraku, ma ogromne znaczenie nie tylko dla przyszłości tego kraju, ale także bezpieczeństwa Polski - powiedział Szczygło. "Zdobyliście bezcenne doświadczenia, które nie zostaną roztrwonione. (...) Jestem przekonany, że umiejętności nabyte w Iraku zostaną wykorzystane. Dzielcie się swoim doświadczeniem z kolegami w kraju, śmiało proponujcie rozwiązania, które mogą służyć dalszemu unowocześnianiu polskiego wojska. Wasze wnioski będą niezwykle cenne w trwającym procesie modernizacji sił zbrojnych" - dodał minister. Żołnierzy witały ich rodziny. Elżbieta Śliwińska nie kryła wzruszenia na widok syna. "Mąż był żołnierzem i służył w orkiestrze, a syn to już całkiem co innego. Był już w misji zagranicznej dwa razy, śmiejemy się, że przeżył dwie wojny, a jest przecież młodszy od taty" ? powiedziała PAP. Inna z matek powiedziała, że przygotowała dla syna przysmaki. ?To, co chciał, czyli ziemniaki i schabowego. Żadne kurczaki" - żartowała. Starszy szeregowy Krzysztof Bołbat w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że wyjazd na misję, w jego przypadku pierwszy, był fantastycznym doświadczeniem. Podkreślał, że dowództwo zapewniło im w bazie doskonałe warunki. "Mieliśmy wszelkie media - telefon, internet. Stworzono świetne zaplecze - zorganizowano święta, a 14 lutego były nawet Walentynki i "kocham Cię - dla żony" - dodał. - Ustaliśmy z synem, że po każdej akcji musi dać znak życia, to nie musiała być rozmowa, ale krótka wiadomość, zwykły sms o treści +jestem zdrowy+ lub, gdy nadchodziły niepokojące informacje - "nie było mnie tam", tak żebyśmy wiedzieli, że nic mu się nie stało - opowiadała dziennikarzom jego mama Zofia Bołbat. Obecnie w Iraku w ramach Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe przebywa około 900 polskich żołnierzy. Polacy są tam od 2003 roku i stacjonują obecnie w dwóch bazach - "Echo" w Diwaniji (prowincja Kadisija) i "Delta" w Kucie (prowincja Wasit). Ok. 60 żołnierzy ósmej zmiany, głównie logistyków i pracowników lotniska, wróciło wcześniej niż pierwotnie planowano, w ich miejsce w związku z intensyfikowaniem działań w Iraku, kilka dni temu do Iraku poleciała grupa żołnierzy, którzy wesprą siły koalicyjne. - Operacja w Iraku musi jeszcze potrwać. (...) Sytuacja wymusiła zmiany charakteru naszej misji. Konieczne stało się wzmocnienie zdolności do podejmowania działań stabilizacyjnych oraz szybszego i bardziej elastycznego reagowania na pojawiające się zagrożenia - podkreślił minister. O potrzebie zmiany działania naszych wojsk przekonywał na początku kwietnia w Iraku m.in. dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak. Wizytując, wraz z ministrem obrony, bazę "Echo" w Diwaniji wyraził wówczas przekonanie, że wojsku potrzeba więcej możliwości działań operacyjnych. Idea ta zyskała aprobatę ministra. Szef MON wskazywał wtedy, że nie ma potrzeby zwiększenia liczebności polskiego kontyngentu powyżej 900 żołnierzy, ale jest możliwość zmiany jednego komponentu na inny, bardziej bojowy. - Żadne ataki terrorystyczne nie zmuszą nas do złożenia broni i wycofania się bez zrealizowania celów naszej misji. Mamy w Iraku zbyt ważne zadanie do wykonania, aby pozwolić wypchnąć się stamtąd zwykłym bandytom - podkreślał w poniedziałek szef MON. W ostatnich tygodniach ataki na bazę Echo w Diwaniji, gdzie stacjonują polscy żołnierze, były bardzo częste. Sytuacja zmieniła się w związku z prowadzoną w tym rejonie od kilkunastu dni operacją "Czarny Orzeł", której celem jest przerwanie aktywności grup terrorystycznych. Szef MON podziękował żołnierzom za "wzorowe wypełnienie misji". - To, czego dokonaliście w Iraku, ma ogromne znaczenie nie tylko dla przyszłości tego kraju, ale także bezpieczeństwa Polski - powiedział Szczygło. "Zdobyliście bezcenne doświadczenia, które nie zostaną roztrwonione. (...) Jestem przekonany, że umiejętności nabyte w Iraku zostaną wykorzystane. Dzielcie się swoim doświadczeniem z kolegami w kraju, śmiało proponujcie rozwiązania, które mogą służyć dalszemu unowocześnianiu polskiego wojska. Wasze wnioski będą niezwykle cenne w trwającym procesie modernizacji sił zbrojnych" - dodał minister. Żołnierzy witały ich rodziny. Elżbieta Śliwińska nie kryła wzruszenia na widok syna. "Mąż był żołnierzem i służył w orkiestrze, a syn to już całkiem co innego. Był już w misji zagranicznej dwa razy, śmiejemy się, że przeżył dwie wojny, a jest przecież młodszy od taty" ? powiedziała PAP. Inna z matek powiedziała, że przygotowała dla syna przysmaki. ?To, co chciał, czyli ziemniaki i schabowego. Żadne kurczaki" - żartowała. Starszy szeregowy Krzysztof Bołbat w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że wyjazd na misję, w jego przypadku pierwszy, był fantastycznym doświadczeniem. Podkreślał, że dowództwo zapewniło im w bazie doskonałe warunki. "Mieliśmy wszelkie media - telefon, internet. Stworzono świetne zaplecze - zorganizowano święta, a 14 lutego były nawet Walentynki i "kocham Cię - dla żony" - dodał. - Ustaliśmy z synem, że po każdej akcji musi dać znak życia, to nie musiała być rozmowa, ale krótka wiadomość, zwykły sms o treści +jestem zdrowy+ lub, gdy nadchodziły niepokojące informacje - "nie było mnie tam", tak żebyśmy wiedzieli, że nic mu się nie stało - opowiadała dziennikarzom jego mama Zofia Bołbat. Obecnie w Iraku w ramach Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe przebywa około 900 polskich żołnierzy. Polacy są tam od 2003 roku i stacjonują obecnie w dwóch bazach - "Echo" w Diwaniji (prowincja Kadisija) i "Delta" w Kucie (prowincja Wasit).