O krok od tragedii Kościotrup żołnierza znaleziono podczas prac budowlanych na wrocławskich Krzykach. Szczątki razem z rzeczami przewieziono na pokazową sekcję dla studentów do Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. - Aby nie było niespodzianek tuż przed sekcją zajrzałem do skórzanej torby, z którą przywieziono szczątki. W środku zobaczyłem granat obronny F-1. Był w dobrym stanie i istniała realna groźba wybuchu. Studentom zakazałem wchodzić na salę i na miejsce wezwałem saperów - opowiada dr Jerzy Kawecki, wykładowca w Katedrze i Zakładzie Medycyny Sądowej AM we Wrocławiu. To nie jedyny przykład znalezienia szczątek, przy których oprócz rzeczy osobistych była broń i amunicja. Zbiorowa mogiła Podczas prac ziemnych na Podwalu (teren ambasady niemieckiej) znaleziono ciała kilkuset niemieckich oficerów i ludności cywilnej. Wszyscy zginęli podczas walk w mieście. - Niemieccy oficerowie pochowani byli w cynkowych trumnach. Świetnie zachowały się mundury razem z dystynkcjami. Każdy z nich pod głową miał zakorkowaną butelkę po winie. W środku znajdowała się karteczka z informacją o zmarłym i jego stopniu wojskowym. Podana była również przyczyna zgonu, najczęściej postrzał - dodaje dr Kawecki. Pułapka na "hieny cmentarne" W latach 80. na Krzykach znaleziono zwłoki radzieckiego żołnierza pochowanego ok. 50 centymetrów pod ziemią z miną przeciwpiechotną na piersiach. Zdaniem medyków sądowych była to pułapka na "hieny cmentarne" - ludzi, którzy w czasie wojny lub po jej zakończeniu okradali mogiły z pamiątek rodzinnych. Podczas odkopywania szkieletu mina nie wybuchła tylko, dlatego że robotnik kopiący ziemię zauważył szkielet ze skrzyżowanymi na piersiach piszczelami obejmującymi minę. Miesiąc temu u zbiegu ul. Fabrycznej i Otyńskiej, przy stacji na Muchoborze znaleziono szczątki żołnierzy niemieckich. W pobliżu odkopano również kilka tysięcy sztuk amunicji do karabinu Mauser i dwa pancerfausty. W zbiorowej mogile leżały również lufy i kolby. - Niedaleko tego miejsca był cmentarz wojenny. Do zbiorowej mogiły wrzucano zwłoki wszystkich, którzy polegli podczas walk z Rosjanami. Rzecz oczywista, że do grobów wrzucano również broń - opowiada Stanisław Podolis, starszy mężczyzna który mieszka niedaleko. Znaleziono tam również różne rzeczy osobiste oraz pas, buty i chełm. Clausewitz na Ślężnej - Przewiezione szczątki dokładnie badamy, aby umożliwić identyfikację. Po stanie kości i analizy uzębienia można określić wiek, płeć i przyczynę zgonu - tłumaczy dr Jakub Trnka, biegły sądowy. Na wrocławską sądówkę trafiają szczątki z całego województwa. W mieście duże ilości kości znajdywano m.in. obok stacji benzynowej na skrzyżowaniu ul. Wiśniowej ze Ślężną. Wielu historyków twierdzi, że pochowany tam został również strateg wojenny Carl Clausewitz. Zbiorowe mogiły odkopywano w okolicach Ronda przy ul. Powstańców Śląskich, na Niskich Łąkach i na Podwalu. Po przebadaniu szczątek odbiera je instytucja, która zleciła badania np. IPN, ambasada niemiecka, sądy i policja. 3,5 tysiąca ludzkich szkieletów w jednym miejscu Szczątki osób zmarłych przed II wojną światową trafiają do Zakładu Antropologii PAN i Katedry Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego. - Mamy prawie nienaruszone ciało z okresu neolitu i gorzej zachowane szczątki dziewiętnastowiecznych mieszczan. Wszystko zależy od warunków i gleby w jakiej spoczywało ciało - podkreśla prof. Barbara Kwiatkowska z zakładu antropologii. Zwłoki przechowywane np. na strychu lub w pomieszczeniach suchych ulegają tzw. mumifikacji czyli strupieszeniu. Ciała w kwaśnej i wilgotnej glebie najszybciej się rozkładają. W Zakładzie Antropologii przy ul. Kuźniczej znajduje się ok. 3,5 tysiąca ludzkich szkieletów. Jacek Bomersbach