Dagmara, Iza i Piotrek z Domu Dziecka "Rodzinka" wiedzą o tym najlepiej. A Boże Narodzenie szczególnie skłania, by zastanowić się nad swoim losem. - Z czym kojarzą wam się święta Bożego Narodzenia? Dagmara (14 lat): Z kolędami, z siedzeniem przy wspólnym stole, z prezentami. Piotrek (12 lat): Z dzieleniem się opłatkiem. Z rozmowami z najbliższymi, z którymi dawno się nie widziało. - O czym się wtedy rozmawia? O tym jak jest, w ogóle o wszystkim. Czy istnieje szansa, że coś się zmieni, czy zostanie tak jak jest. - A co mogłoby się zmienić? Piotrek: Na przykład to czy mógłbym wrócić do rodziców. W domu dziecka jestem od roku. Dagmara: - W moim i Piotrka przypadku tak zdecydował kurator. Zostaliśmy decyzją sądu osadzeni w domu dziecka bo pozostałe nasze rodzeństwo nie ukończyło gimnazjum i obawiano się, że to samo może spotkać nas. Zresztą nie chodziliśmy do szkoły i musieliśmy tu się znaleźć. Piotrek: Ale teraz już się uczymy i jest w porządku. Gdy jestem w domu to bardzo się z tego cieszę, bo najważniejsza dla mnie jest rodzina. Iza (14 lat): W domu dziecka jesteśmy przez cały tydzień, a na weekend przeważnie wracamy do rodzinnych domów. Tak samo będzie ze świętami, większość z wychowanków wyjedzie do swoich ojców, matek i z nimi spędzi święta. - Dom dziecka to wasza normalność? Iza: Uczymy się, chodzimy do szkoły, wychodzimy na miasto, oglądamy filmy, bawimy się, odrabiamy lekcje, przygotowujemy posiłki. Nic niezwykłego. Staramy się żyć normalnie. Tylko rzadziej widujemy się z rodziną. Piotrek: Na pewno nie jest tak samo jak w domu z mamą czy tatą. Ale nie ma wyjścia. Dagmara: Nie jest tak samo, ale można wytrzymać. W naszym domu dziecka jest więcej dziewczyn więc często oglądamy seriale w telewizji. Iza: Chłopaki nie mają zresztą wyjścia są w mniejszości i też muszą z nami oglądać seriale (śmiech). Czasami są kłótnie o telewizor, bo chłopaki chcą obejrzeć jakiś mecz i wtedy jest dopiero wesoło. - Nie denerwuje was ta cała przedświąteczna cukierkowa otoczka? Piotrek: Mnie to trochę denerwuje, bo przypomina mi się rodzinny dom. Iza: Ja lubię ten czas przed świętami, bo najfajniejsze jest chyba to oczekiwanie. W domu dziecka jestem już 11 rok więc nie pamiętam jak święta wyglądały z rodziną. Ale może to się niedługo zmieni, bo moja mam bardzo, by chciała żebym wróciła do niej. Znalazłam się tu bo ojciec pił, a siostrę nakryto w szkole jak kradła. - Można dom dziecka polubić? Dagmara, Iza: - Można. Nie jest identycznie jak gdyby się było z najbliższymi, ale idzie się przyzwyczaić. - Jaką potrawę najbardziej lubicie z wigilijnego stołu? Iza: Barszcz czerwony z uszkami i pierogi. Dagmara: To samo mi najlepiej smakuje, a pierogi to nawet robię z tatą. - Pamiętacie swoje najmilsze święta. Co wam z nich utkwiło w pamięci? Piotrek: Pamiętam kiedyś, jak byłem jeszcze w domu, dałem tacie list, że niby miał on być do Św. Mikołaja, żeby mi sprawił wymarzony prezent, ale i tak wiedziałem, że to ojciec mi upominek. Napisałem w nim, że chciałbym dostać taki duży samochód - straż pożarną. Nie zapomnę jak przy całej rodzinie rozpakowywałem pudło, a w nim był mój wymarzony prezent. Iza: Wszystkie święta są do siebie podobne. Chociaż pamiętam jedne, gdy po 6 latach nieobecności podczas Bożego Narodzenia w domu, mama mogła mnie wreszcie zabrać na wigilię, to nie wiedziałam jak mam się zachować wobec całej rodziny. Co mówić i jak mówić. - Czego sobie w domu dziecka życzycie z innymi wychowankami? Dagmara: Chyba każdy marzy o jednym. Żeby na stałe wrócić do rodzinnego domu. - Co byście chcieli w te święta znaleźć pod choinką? Piotrek: Najchętniej na gwiazdkę dostałbym powrót do domu. Już na stałe. Czasem gdy coś mnie najdzie potrafię trochę popłakać i zacząć mocno tęsknić za rodziną, ale to szybko przechodzi. Iza: Nie można powiedzieć, że jesteśmy tu samotni. Mamy kolegów, przyjaciółki, również wychowawcy są w porządku, zawsze pomocni. Nie jest tak tragicznie. - Wyobrażacie sobie, jak będziecie już dorośli, żeby wasze dzieci były w domu dziecka? Dagmara: Nie ma nawet mowy o tym. Iza: Absolutnie nie. Piotrek: Nie chcę popełnić błędów rodziców. Jeżeli będę miał dzieci, będą one przy mnie. Przez cały czas. Rozmawiał Tomasz Piasecki piasecki@nww.pl