- Najważniejsze jest poczucie komfortu i atmosfera zaufania - mówi Małgorzata Mijal - Malska, właścicielka biura "Nobilitas". - Tego nie zapewni żaden serwis internetowy. Pomysł na rozpoczęcie działalności w branży matrymonialnej zrodził się z obserwacji. Pani Małgorzata zauważyła, że wokół niej jest mnóstwo samotnych osób, które nie mają czasu lub odwagi szukać życiowego partnera. Biuro miało wyjść naprzeciw ich potrzebom. - A kiedy dowiedziałam się, że nawet Mel Gibson korzystał z usług biura matrymonialnego, upewniłam się, że taka działalność ma przyszłość. Pierwszą klientką pani Małgorzaty była bliska znajoma. Zakończona sukcesem próba znalezienia dla niej odpowiedniego partnera stała się motorem do dalszych działań. Dziś biuro ma ponad 600 klientów, a liczba wejść na jego stronę internetową stale wzrasta. Yuppie i emeryci Podobne obserwacje ma Else Najwer, właścicielka działającego od ośmiu lat biura "Elza". - Ludzie mają coraz mniej czasu. Pracują po dziesięć godzin na dobę, a potem są już zbyt zmęczeni, by dbać o swoje życie towarzyskie - mówi. Ponadto, osoby które nie znalazły partnera w czasie liceum, studiów czy na początku kariery zawodowej, mają coraz mniej okazji do poznawania nowych ludzi. Mimo że są młodzi, atrakcyjni, wykształceni - pozostają samotni. Opis ten odnosi się do pierwszej grupy klientów, wyróżnianej przez współczesne, wrocławskie swatki. Dynamiczni, zapracowani, w wieku od 25 do 40 lat. Grupa druga, to osoby dojrzałe, pięćdziesięcio-sześćdziesięcioletnie. Owdowiałe lub po rozwodach. Często o wysokiej pozycji społecznej. Else Najwer wymienia adwokatów, profesorów, polityków czy pracowników mediów. Pani Barbara bez oporów deklaruje swój wiek - 58 lat. - No i czy ja mam iść do kawiarni i ściągać mężczyzn wzrokiem? - śmieje się. - Mogłabym też jechać do sanatorium, ale tam nie miałabym pewności, że poznana osoba nie jest zwykłym oszustem. Internet też nie wchodzi w grę. Pozostaje biuro. Nie musi być Deląg - Miał być inteligentny, dobrze wykształcony i mieć podobne zainteresowania do moich - mówi Kamila, dwudziestodziewięcioletnia klientka biura "Elza". Udało się po pół roku. Teraz planują ślub. - Największą zaletą biur jest to, że umożliwiają spotkania ludziom naprawdę do siebie podobnym, których drogi mogłyby nigdy się nie przeciąć. Oczywiście nie zawsze udaje się od razu. Pani Elżbieta szukała odpowiedniego kandydata przez kilka lat. Znalazła i dziś niecierpliwie oczekuje na kolejne spotkanie. - Nie ukrywam, jestem osobą wymagającą. A kobietom wymagającym jest w życiu trudniej - mówi. - Szukałam mężczyzny o wysokiej kulturze osobistej, troskliwego, opiekuńczego i zaradnego. Nie biedaka, którego będę musiała holować. Wygląd zewnętrzny schodzi na drugi plan, choć nie jest bez znaczenia. Powinien być wysoki, zadbany, ale nie szukam gwiazdora, o którego będę drżeć na każdym kroku. Świat kocha Polki Do wrocławskich biur matrymonialnych trafia coraz więcej ofert zagranicznych. Elsa Najwer nawiązała kontakty z Niemcami, Francją, Hiszpanią, a nawet Japonią. - Cudzoziemcy są wręcz zachwyceni Polkami, ich urodą, gospodarnością i klasą - mówi. - Polki są stylowe, potrafią doskonale zadbać o siebie i rodzinę. Sytuacja jest trochę inna w przypadku panów. Męża Polaka poszukuje niewiele kobiet zza granicy. - Ale i to się zmienia - zauważa Mijal - Malska. - Odbieram coraz więcej sygnałów od pań zamieszkujących inne kraje, zainteresowanych znajomością z Polakami. Prowadzący biura matrymonialne sądzą, że zmiany te mają związek z nową falą emigracji, którą zapoczątkowało wejście naszego kraju do Unii Europejskiej. - Teraz wyjeżdża wiele młodych, aktywnych osób, które tworzą zupełnie nowy wizerunek polskiej emigracji - twierdzi Mijal - Malska. Mniej czasu, więcej pieniędzy W opinii Polaków wciąż obecne jest przekonanie, że do biur matrymonialnych zgłaszają się życiowi nieudacznicy, mający problemy z nawiązywaniem kontaktów. - Nic bardziej mylnego - stwierdza Mijal - Malska. - Stereotypowy klient biura, wystraszony i nieprzystosowany, to całkowity margines. Właścicielka "Nobilitas" sama początkowo uległa podobnym stereotypom, przewidując konieczność ścisłej współpracy z psychoterapeutą. - Dziś pomaga nam on w analizie i dopasowywaniu potencjalnych partnerów, ale rzadko zachodzi potrzeba większych interwencji. Współczesne biura matrymonialne to specyficzna forma firm consultingowych - dodaje kobieta. Optymistyczne (z punktu widzenia rozwoju działalności) prognozy podzielają wszyscy właściciele biur. Coraz mniej czasu, odwlekanie decyzji o założeniu rodziny, a w rezultacie - samotność, z którą trudno sobie poradzić. Dla wielu osób wydatek rzędu 200 - 300 złotych rocznie nie stanowi problemu, jeśli ma pomóc w stworzeniu udanego związku. Autor: Kornelia Trytko