Według kierownika Zakładu Medycyny Nuklearnej szpitala wojskowego dr. Andrzeja Kołodziejczyka ten nowoczesny sprzęt ma za zadanie poprawić wartość klasycznej scyntygrafii, czyli metody uzyskiwania obrazu narządów, a przede wszystkim oceny ich czynności, za pomocą niewielkich dawek izotopów. Wyjaśnił, że połączenie gamma-kamery z tomografem komputerowym umożliwia jednoczesną rejestrację obrazów po wstrzyknięciu farmaceutyku i przekrojów tomograficznych wykonanych dzięki promieniowaniu rentgenowskiemu. - Dzięki temu gamma-kamera pozwala na dokładniejszą lokalizację zmian w organizmie, co za tym idzie, na zwiększenie efektywności terapii - powiedział Kołodziejczyk. Z kolei fizyk z Zakładu Medycyny Nuklearnej szpitala wojskowego Jacek Żebrowski uważa, że dzięki temu sprzętowi możemy określić lokalizację miejsca chorobowego. - To jest istotne dla chirurga, kardiologa czy onkologa, bo to pozwala umiejscowić np. przerzuty nowotworowe w płucach, śródpiersiu czy kościach. Z punktu widzenia chirurga to ważne, aby wiedział, w którym miejscu znajduje się choroba czy przerzut - dodał fizyk. Pracownicy Zakładu Medycyny Nuklearnej uważają, że dzięki nowoczesnemu sprzętowi, który "bada" znacznie szybciej niż stary, zmniejszy się czas oczekiwania na badanie. Obecnie na badanie gamma-kamerą czeka ok. 300 pacjentów. Tygodniowo pracownia jest w stanie przebadać ok. 50-60 chorych, ale zapotrzebowanie jest ogromne. Wcześniej tygodniowo pracownia była w stanie przyjąć ok. 20 pacjentów. Dzięki gamma-kamerze oczekiwanie na badania zmniejszy się z czterech miesięcy do ok. dwóch-czterech tygodni.