Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Lilianna Łukasiewicz, zarzuty usłyszeli: 29-letnia Polka Kamila K.-L., jej rumuński mąż, 35-letni Nikolae L. oraz jego brat 31-letni Ioan L. Wszyscy trafili do aresztu. Przymuszani do pracy cudzoziemcy wrócili do kraju. Stosowali przemoc i groźby - Całej trójce postawiono zarzuty, że od 2007 r. do maja 2012 r. w Ścinawie dopuścili się handlu ludźmi. Zwerbowali i przetransportowali 28 obywateli Rumunii do Polski, gdzie przetrzymywali ich na dwóch posesjach w Ścinawie, aby wykorzystywać ich do pracy i usług o charakterze przymusowym. Ponadto stosowali wobec nich przemoc i groźby; nadużywali też stosunku zależności wynikającego z zabrania i przetrzymywania ich dokumentów tożsamości - powiedziała rzeczniczka. >p> Jak mówiła Łukasiewicz pokrzywdzone osoby przetrzymywano w dwóch domach, w bardzo złych warunkach. - Rumuni mieszkali w bardzo małych pomieszczeniach. Były to albo małe pokoje, w których mieszkało po kilka osób, albo garaż. Do tego wszyscy ci cudzoziemcy mieli do swojej dyspozycji jedną małą łazienkę i kuchnię - powiedziała. Dodała, że ograniczano im jedzenie, nie pozwalano wychodzić z posesji, na której mieszkali i korzystać z telefonów. Do najbliższych mogli dzwonić tylko w obecności pracodawcy. Nie mogli posiadać własnych pieniędzy i rozmawiać z obcymi. Często wyzywano ich i poniżano. Udało się im uciec Chętnych do pracy sprowadzał z małych, rumuńskich wiosek Nikolae L. Zainteresowanym pracą proponował, że za cały rok zarobią od 800 do 1500 euro. Tych, którzy się zdecydowali, przywoził do swego domu w Ścinawie. Jeszcze przed wyjazdem zabierał im dokumenty. W kraju zmuszał ich do pracy polegającej na sprzedaży butów i odzieży na bazarach w różnych miastach. Praca odbywała się w trudnych warunkach, bez odpowiedniej ilości jedzenia i picia. Trwała po kilkanaście godzin dziennie. Sprawa wyszła na jaw, gdy dwóch z przetrzymywanych Rumunów uciekło. Byli bez dokumentów, zatrzymano ich na dworcu PKP w Krakowie. Funkcjonariuszom straży granicznej opowiedzieli o obozie pracy w Ścinawie i poprosili o uwolnienie pozostałych Rumunów przetrzymywanych w Ścinawie. Wszystkim uwolnionym udzielono pomocy i zapewniono im schronienia w Domu Samotnych Matek w Ścinawie oraz w Domu Pomocy Społecznej w Lubinie. Po kilku dniach Rumunii wynajęli autobus i wrócili do swojego kraju. Twierdzą, że chcieli im pomóc Podejrzani nie przyznali się do zarzuconego im czynu i wyjaśnili, że nikt nie był zmuszany do pracy. Twierdzili, że to oni pomogli pokrzywdzonym, bo dali im możliwość stałego zatrudnienia. Sąd aresztował całą trójkę uzasadniając to obawą mataczenia lub ucieczki. Aresztowanym grozi kara pozbawienia wolności od 3 do 15 lat.