Chodzi głównie o chorych cierpiących na chorobę nowotworową. Najgorsza sytuacja panuje w placówkach, gdzie nie ma rozwiniętej opieki paliatywnej. Zdaniem specjalistów lekarze pierwszego kontaktu nie są fachowcami w zakresie udzielania specjalistycznej pomocy cierpiącym na raka. Często nie wiedzą, jak dawkować silne środki przeciwbólowe na bazie morfiny. Pacjenci i ich rodziny mają też dystans do tego rodzaju leków. - W naszym społeczeństwie panuje "opioidofobia", czyli lęk przed morfiną. Istnieje przekonanie, że ten środek zażywają tylko osoby nieuleczalnie chore. A to nieprawda. Wielu obawia się, że zażywając morfinę popadnie w narkomanię - tłumaczy dr Irena Gajdamowicz, kierownik Poradni Medycyny Paliatywnej w Środzie Śląskiej. Nie bez powodu w społeczeństwie słowo "morfina" ma negatywne znaczenie. W dziewiętnastym wieku nalewka opiumowa (laudanum) i morfina były sprzedawane bez recept. Ówcześni pisarze relacjonują wiele przypadków, kiedy to głównie artyści szukający nowych inspiracji faszerowali się narkotykami, a później umierali w zapomnieniu. - Dziś chory nie jest w stanie uzależnić się od morfiny, bo jest ona odpowiednio dawkowana przez lekarza. Oprócz tego na różowych receptach wypisuje się ograniczone ilości tego środka. Ponadto nasi pracownicy obserwują chorych i mają nad nimi stałą kontrolę - dodaje dr Gajdamowicz. Pomagają i nacierają Teresa Piksa ze Środy Śląskiej, cierpi na chorobę nowotworową. Jest samotna i wymaga stałej opieki zespołu opieki paliatywnej ze Środy Śląskiej. - Miałam dwóch mężów, którzy już odeszli, dzieci nie mam i jestem samotna. Na szczęście wspierają mnie pracownicy średzkiego szpitala. Są kochani. Opiekują się mną i nacierają różne bolesne miejsca - chwali pani Teresa. Pacjentka cierpi na wiele schorzeń m.in. cukrzycę, nadciśnienie i jest po operacji piersi. Tłumaczy, że sama nie byłaby w stanie sobie poradzić. Kobieta może liczyć nie tylko na wsparcie lekarza, terapeuty, ale również na księdza, który jest w stałym kontakcie z Poradnią Medycyny Paliatywnej (PMP) w Środzie Śląskiej. Zapotrzebowanie na domowe hospicja Zdaniem dr Anny Orońskiej, która jest wojewódzkim konsultantem do spraw medycyny paliatywnej ból nowotworowy dotyka blisko 390 tys. chorych w skali roku. Światowym standardem leczenia jest podawanie coraz to silniejszych leków, kiedy słabsze przestają być skuteczne. Domowa opieka paliatywna w Środzie Śląskiej istnieje od jesieni 2008. - Zapewniamy pomoc lekarską, psychologiczną i duchową. Niezmiernie ważna jest rehabilitacja, która poprawia stan zdrowia chorego. Ważną rolę pełnią również pracownicy socjalni, którzy czuwają nad samotnymi np. żeby mieli węgiel na zimę - wylicza Andrzej Oćwieja, prezes szpitala w Środzie Śląskiej. Od początku istnienia w placówce zarejestrowanych jest 40 osób. Z tego 18 zmarło. Średnia wieku pacjentów PMP waha się między 40-50 lat. Chorzy najczęściej cierpią na raka płuc. Szefostwo NZOZ-u w Środzie Śląskiej stara się, by informacja o działalności hospicjum domowego dotarła do licznej grupy mieszkańców gminy. Zdaniem starosty Sebastiana Burdzy, społeczeństwo średzkie się starzeje, dlatego ten rodzaj opieki trzeba rozwijać. - Ważne jest domowe hospicjum. Kolejnym krokiem będzie próba stworzenia hospicjum stacjonarnego w naszym szpitalu. Pierwsze ogniwo tej opieki sprawdziło się już po 2-3 tygodniach od uruchomienia, kiedy okazało się, że kontrakt podpisany z Narodowym Funduszem Zdrowia na domową opiekę hospicyjną został wyczerpany. Stąd wniosek, że na tego rodzaju usługi zapotrzebowanie jest bardzo duże - kończy Sebastian Burdzy. Jacek Bomersbach