Najtrudniejsza sytuacja panuje na Podbeskidziu, tam też zanotowano jedną śmiertelną ofiarę wody. W piątek w Lalikach (woj. śląskie) nurt rzeki Soły porwał pracownika firmy, budującej drogę ekspresową Żywiec-Zwardoń. Woda wyrzuciła ciało na brzeg w Soli - poinformował szef centrum zarządzania kryzysowego w Żywcu Mirosław Wilga. Wojewoda śląski ogłosił alarm przeciwpowodziowy w powiatach: cieszyńskim, bielskim, żywieckim oraz w mieście Bielsku-Białej. Pogotowie przeciwpowodziowe ogłosił także w powiecie raciborskim oraz gminach: Godów, Gorzyce i Lubomia w powiecie wodzisławskim. Biuro prasowe śląskiego Urzędu Wojewódzkiego podało, że silne opady będą występować w regionie jeszcze co najmniej przez najbliższą dobę. Prognozowana wielkość opadów w województwie śląskim wynosi 30-45 litrów na metr kwadratowy. Strefa opadów będzie się przemieszczać na wschód regionu. W powiecie cieszyńskim wody rzeki Błodnica przelały się przez wał. W Skoczowie zagrożone podtopieniem jest osiedle Górny Bor. W powiecie bielskim, w szpitalu w Bystrej ewakuowano pacjentów na wyższe piętra. W powiecie wadowickim alarm obowiązuje już w gminie Andrychów, gdzie wylewają lokalne rzeczki. Starosta wadowicki Teresa Kramarczyk powiedziała, że pogarsza się także sytuacja w samych Wadowicach, gdzie z brzegów zaczynają występować niewielkie rzeki. W powiecie Sucha Beskidzka przybyło wody w głównych rzekach. Rzecznik tamtejszej straży pożarnej Piotr Harańczyk powiedział, że woda porwała mostek w Zembrzycach. W Suchej Beskidzkiej osunęła się ziemia. Nikomu nic się nie stało. Uszkodzona jest droga Sucha Beskidzka - Kraków w Budzowie. Na Dolnym Śląsku alarm powodziowy nadal obowiązuje w dorzeczu Białej Lądeckiej i gminie Kłodzko. Natomiast w Jeleniej Górze alarm został odwołany w piątek rano. Jak poinformował w piątek Franciszek Szumiejko ze sztabu kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego sytuacja w województwie jest coraz lepsza, bowiem przestał padać deszcz i poziom wody w rzekach zaczął nieznacznie opadać. Dodał, że nigdzie woda nie wystąpiła z koryt, zaś zalane piwnice czy pola to efekt ulewnych deszczów. Na Opolszczyźnie najgorsza sytuacja jest w powiecie głubczyckim, gdzie graniczna Opawa przekracza alarm o 120 cm. Jednak w ocenie Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody Opolskiego (CZK) sytuacja na południu województwa stabilizuje się. Stany alarmowe w piątek rano przekroczone były na Opawie w Branicach, gdzie zamknięte jest przejście małego ruchu granicznego, Osobłodze w Racławicach Śląskich, Złotym Potoku w Jarnołtówku i rzece Prudnik w Prudniku. We wszystkich tych rzekach woda powoli opada. Poziom Białej Głuchołaskiej, która w czwartek podtopiła Głuchołazy i okolice opadł o prawie metr, do 120 cm - granicy stanu alarmowego. Ze względu na zagrożenie powodzią burmistrz Głuchołaz odwołał w piątek lekcje w szkołach miasta i gminy. Podtopienia na Opolszczyźnie spowodował intensywny deszcz, jaki w środę i czwartek padał na południu regionu i po czeskiej stronie granicy. Lokalne podtopienia i stan pogotowia przeciwpowodziowego w kilku powiatach to efekt ostatnich opadów deszczu w Małopolsce. Od godz. 2 w nocy strażacy interweniowali ponad 200 razy - poinformował w piątek asp. Marek Stankiewicz z małopolskiej straży pożarnej. - W związku z rosnącym poziomem wody w Wiśle i Rabie stan pogotowia przeciwpowodziowego ogłoszono w niektórych gminach powiatu suskiego, myślenickiego, tarnowskiego i wielickiego - poinformował rzecznik wojewody małopolskiego Andrzej Knapik. Na Podkarpaciu stan ostrzegawczy w piątek przed południem przekroczony był tylko na Wisłoku w Krośnie - poinformował - dyżurny podkarpackiej straży pożarnej. Poniżej stanów ostrzegawczych opadły już wody Pielnicy w Nowosielcach k. Sanoka i Mleczki w Gorliczynie k . Przeworska. Jeszcze w piątek rano rzeki te przekraczały stany ostrzegawcze o kilkadziesiąt centymetrów. Od rana podkarpaccy strażacy interweniowali kilka razy. Interwencje dotyczyły pompowania wody z zalanych przez opady deszczu placów, ulic i piwnic.