Ich zdaniem jest winny tego pożaru. Pół roku przed tragedią był nakaz eksmisji lokatorów z meliny na poddaszu. Nie została ona jednak przeprowadzona. W wieczór, w który doszło do pożaru - a zaczął się on właśnie od poddasza - mieszkańcy dzwonili na policję. Policja twierdzi jednak, że takiej rozmowy nie było. Nie tylko jednak ona, ale i strażacy i urzędnicy umywają ręce. Ta zgodność jest o tyle dziwna, że gdyby sąd udowodnił miastu zaniechanie wykonania eksmisji w terminie, musiałoby ono płacić mieszkańcom wysokie odszkodowanie. Posłuchaj relacji RMF: