Miasto w takiej sytuacji ma trzy scenariusze. Pierwszy to mediacje, których podejmie się stowarzyszenie rzeczoznawców. Spróbują oni pogodzić dwie sprzeczne oceny, które powstały na zlecenie właścicieli i miasta. Wypracowana w ten sposób stawka ma być przedstawiona do końca roku. Jak zapowiadają jednak prawnicy Krzywdów, wcale nie muszą się na nią zgodzić. - Czekamy na wycenę wierząc w to, że będzie ona satysfakcjonowała obie strony - zapowiadają. Dlatego równocześnie na biurko wojewody trafi wniosek o wydanie nowej decyzji lokalizacyjnej, co umożliwiłoby wywłaszczenie Krzywdów. Gdyby i ta strategia zawiodła, zostaje jeszcze plan awaryjny - miasto zmieni projekt inwestycji. - Plan awaryjny oznacza, że nie byłoby tego parkingu i nie byłoby dwóch nitek Pilczyckiej. To oczywiście oznacza, że w tamtym rejonie wciąż generowałyby się poważne zatory - mówi Paweł Czuma z Urzędu Miasta. Taki scenariusz na organizacji Euro nie zaważy, ale ze sporu między rodziną Krzywdów a miastem najbardziej pokrzywdzeni wyjdą zmotoryzowani kibice. Słuchaj Faktów RMF.FM