Uwodzenie to łatwizna, czy trudna sztuka? - Powiem tak: uwodzenie samo w sobie jest proste, ale nie jest łatwe. To znaczy? - Nie jest łatwe, bo trzeba stanąć przed swoimi stresami, obawami przed tym, jak kobieta może zareagować. Cały problem, przed którym staje mało pewny siebie mężczyzna polega na tym, że zanim podejdzie do dziewczyny, myśli sobie: "ale co będzie, jeżeli mi nie wyjdzie..."- pokonanie takiego myślenia jest właśnie najtrudniejsze. Natomiast łatwizną uwodzenie jest dla tych, którzy jednak w jakiś sposób są pewni siebie. Prawdziwy mężczyzna to...? - Myślę, że najważniejsze jest to, żeby mężczyzna wiedział, czego chce. Bo większość zdaje się tego nie wiedzieć. Dobrze jest, jeżeli wie, czego chce od życia i konsekwentnie zmierza w tym kierunku. - Jeżeli wie, z jaką kobietą chce przebywać, czego pragnie na polu relacji damsko-męskich, czy dąży do sukcesu zawodowego, czy finansowego, to wszystko jest jasne. Wtedy właśnie mężczyzna jest silny. Niestety w większości przypadków jest inaczej. A powinien być asertywny, wiedzieć czego chce i walczyć o to, bez względu na to, czy jest prawym katolikiem, który dotrwa do ślubu bez seksu, czy będzie jak Hugh Hefner. Ważne, żeby wiedział czego chce i do tego dążył. Kim jest Merlin, spec od uwodzenia? - Tego nie da się jednoznacznie określić, bo każdy będzie mnie inaczej postrzegał. Natomiast jak ja widzę siebie? Jako osobę, która wiecznie dąży do doskonałości, jako gościa, który cały czas próbuje zrozumieć siebie i otaczający go świat. Niestety większość z nas nie rozumie otaczającego nas świata. Dlaczego? - Podam przykład. Wchodzimy do sklepu. Zapytamy o coś, a "baba" za ladą coś nam odburknie. My się obruszymy i pomyślimy: "ale chamka" itd. Albo zdarza się, że podejdziemy do dziewczyny w klubie, a ona powie np. "sp...". I wtedy właśnie, jeżeli bierzemy to do siebie i uważamy, że ta kobieta potraktowała nas w ten sposób, bo jesteśmy do kitu, to znaczy, że nie rozumiemy świata. - Ona może mieć po prostu zły dzień, może ktoś ją wkurzył lub coś ją boli. Zrozumieć siebie to podstawa. Wiedzieć, czego od życia chcę, jaki jest mój cel w życiu, dlaczego zachowuję się i działam tak, jak działam, a nie znajdować sobie kolejne wymówki tak, jak większość facetów. Wmawiają sobie: nie mam kobiety, jakiej chcę, bo kobiety są takie i owakie, bo w dzisiejszych czasach kobiety lecą na kasę, a ja nie mam kasy, bo dla mnie od kasy ważniejsze jest to, żebym był uczciwy. Większość z nas buduje po prostu szablony. Dopóki nie zrozumie się tego, co dzieje się w głowie i dookoła nas, nie ma szans na osiągnięcie sukcesu. Jak duże jest zapotrzebowanie na szkolenia z uwodzenia? - U nas panuje mentalność oszczędzania. Polacy czytają pigułki, oglądają materiały video, które traktują jako inspirację. Więc tak naprawdę jest bardzo dużo kombinowania i pewnego rodzaju cwaniactwa. Jest to zrozumiałe z tego względu, że Polacy niewiele zarabiają. Osobami, które głównie zgłaszają się na takie szkolenia są zarabiający 3-4 tysiące miesięcznie informatycy, którzy są w stanie odłożyć w ciągu dwóch miesięcy te pieniądze i zainwestować, przyjść na szkolenie. - Samo zapotrzebowanie jest duże. Jest bardzo wielu facetów, którzy słyszeli o społeczności, jaką tworzą uwodziciele. Natomiast osób, które aktywnie działają i przychodzą na szkolenia trudno określić. Myślę, że rocznie, w skali kraju może to być do tysiąca mężczyzn. Wobec tego, można stwierdzić, że mężczyźni mają problemy w relacjach z kobietami? - Zdecydowanie tak. Cofnijmy się w przeszłość. Kobiety przeszły rewolucję seksualną. Najpierw wywalczyły sobie prawa wyborcze. Później okazało się, że mogą również pracować i zarabiać na siebie. Aż w końcu w latach `50/'60 XX w. nastało trzecie zjawisko - rewolucja seksualna. Pojawiła się pigułka antykoncepcyjna i została udoskonalona prezerwatywa. Od tego czasu, nawet jeżeli kobieta zaszła w niechcianą ciążę, nie była już skazana na ostracyzm i nazwanie prostytutką, ale mogła liczyć na pomoc społeczną, na to, że pomimo, iż będzie jej ciężko, w jakiś sposób znajdzie pracę i przeżyje. - Natomiast mężczyźni nie mieli swojej rewolucji społecznej. Więc wciąż jesteśmy niewolnikami starego trybu myślenia, że mężczyzna idzie do pracy i pracuje, bo to jest jego głównym zadaniem. Miało to sens w XIX wieku, kiedy rzeczywiście mężczyzna pracował, a kobieta działała w domu. Gdybyśmy utrzymali nasz poziom życia na tamtym poziomie, to pieniądze, które zarabiamy wystarczyłyby. Tymczasem systematycznie zwiększają się nasze potrzeby, a mężczyźni żyją z przekazanym im przekonaniem, że muszą harować, żeby na wszystko zarobić. Na tym właśnie opierają swoją męskość. A kobietom, mężczyzna jako maszynka do zarabiania pieniędzy nie jest potrzebny, ponieważ same mogą zarabiać. - Więc jak widać, mamy bardzo mocny kryzys męskości. Mężczyźni zapominają, że dawniej obowiązujące relacje przesunęły się teraz bardziej w kierunku partnerstwa. Ponadto kiedyś chłopców kształcili mężczyźni, dzisiaj kobiety. To tak, jak mężczyzna nie nauczy nigdy kobiety w pełni bycia nią, tak kobieta nie nauczy faceta bycia w pełni mężczyzną. Kiedy Jasia dręczy ktoś ze szkoły, ojciec pokaże mu, jak ma sobie poradzić z kolegą, a mama będzie starała się załatwić sprawę ugodowo. A czy mężczyzna ma być ugodowy czy być w pewnym sensie wojownikiem? Jakie cechy utrudniają nam znalezienie tej drugiej połówki? Na pewno pierwszym czynnikiem, który uniemożliwia zarówno mężczyznom, jak i kobietom znalezienie drugiej połówki, jest bierność. Przez nią facet nie ma dziewczyny, czy dziewczyna nie ma chłopaka. Nie założą sobie nawet profilu na Sympatii, bo "to jest głupie". Dziewczyna jest w klubie, ale nie umówi się z poznanym facetem, bo to jest facet poznany w klubie. Tak więc moim zdaniem sprawa jest prosta - zerwać z biernością i zadbać o siebie. Co byś poradził facetom nieśmiałym i tym, którzy próbują za wszelka cenę być 100 - procentowymi macho? Tym, co grają macho, sugerowałbym, żeby nabrali do siebie więcej dystansu i wyluzowali. To po pierwsze. A po drugie, żeby pokazywali się kobietom, jako zwykli mężczyźni. Nie muszą być doskonali, wręcz nie powinni być. Bo jeżeli facet stara się za wszelką cenę być doskonały, to kobieta już myśli, że coś jest nie tak. Ona od razu wyłapie fałsz. On gra "kozaka", a ona rzuci mu jakiś tekst i wtedy on od razu gaśnie. Jeżeli ktoś jest jednak na prawdę macho i czuje się pewny siebie, to niech taki pozostanie. Pewnie będzie to do niego pasowało. - A tym, którzy są nieśmiali, radziłbym, żeby przestali się przejmować opiniami innych ludzi i zaczęli kroczek za kroczkiem powoli się przełamywać. Żeby nie myśleli, czy komuś spodoba się ich dowcip. Nawet jeśli się nie spodoba, po co masz być z kimś, kto nie docenia cię za twoje poczucie humoru, tylko za to, że udajesz kogoś fajnego, kogoś, kto jest w guście tej osoby. Ja na przykład mam dość specyficzne poczucie humoru, ale ludzie, z którymi się zadaję, wiedzą, że jestem taki. I takich ludzi, którzy będą mnie cenić za to jaki jestem, szukam. Więc moja rada - bądź sobą, w swoim guście i znajdź ludzi podobnych. Nad czym faceci powinni jeszcze popracować? Faceci są świetnymi mężami, natomiast beznadziejnymi kochankami. Przeciętny facet może być odpowiedzialnym mężem, który pomoże żonie odkurzyć, zmyć naczynia, natomiast brakuje mu "cojones", czyli po prostu jaj. Moim zdaniem właśnie dlatego dziewczyny tak szaleją za Włochami i ich kulturą macho. Nasze społeczeństwo jednak temperuje mężczyzn. Co jest oczywiście zrozumiałe. Brakuje nam jednak tej męskiej asertywności. I nad tym trzeba by popracować. Dziękuję za rozmowę. Ela Małoszyc