Górnik został przysypany samoistnie odpadającymi odłamkami skalnymi w piątek po godz. 10. Współpracujące z nim osoby natychmiast podjęły akcję reanimacyjną. Na miejscu był także lekarz, który przejął reanimację. Mimo to mężczyzna zmarł. Górnik był pracownikiem ZG Polkowice-Sieroszowice od 1976 roku. Zostawił żonę i dwoje dorosłych dzieci. Specjalna komisja zbada przyczyny i okoliczności zdarzenia.