Wojskowe bunkry były jednym z wielu strategicznych i najpilniej strzeżonych obiektów. Nikt postronny nie mógł tam wejść. Zresztą w czasach, gdy w Legnicy stacjonowali Sowieci, nikt nawet nie myślał, by zapuszczać się w tereny pilnowane i "okupowane" przez radzieckich żołnierzy. Dzisiaj w wielu miejscowościach powiatu legnickiego można napotkać poradzieckie, niszczejące obiekty, którymi nikt nie chce się zainteresować. Opuszczone bunkry stały się teraz atrakcyjnym miejscem spotkań amatorów tanich trunków. Jeszcze do niedawna grasowali tam złodzieje złomu, którzy wynosili z bunkrów praktycznie wszystko, co nadawało się na sprzedaż. Najgorsze jest, że poradzieckie bunkry w większości nie są wcale zabezpieczone. Dzisiaj można do nich wejść bez trudu, ale odradzamy ten sposób spędzania wolnego czasu. Nie wiadomo bowiem, jakie niespodzianki czekają wewnątrz zrujnowanych pomieszczeń. To przestroga zwłaszcza dla turystów - amatorów wrażeń i poszukiwaczy przygód. Tak naprawdę nie wiadomo, co zrobić z posowieckimi bunkrami. Na pewno należałoby je odpowiednio zabezpieczyć, by zwiedzającym je nie stała się żadna krzywda. Ostatnio legniccy harcerze mieli plan, by w jednym z takich obiektów urządzić sobie bazę wypadową. Ale wszystko rozbija się o pieniądze, bo nawet na prowizoryczne zaadaptowanie bunkra, który wygląda jak ruina, potrzebna jest spora gotówka. A żaden poważny inwestor nie wyłoży pieniędzy na zagospodarowanie takiego obiektu. Chyba, że jakiś miliarder pasjonat.