Temat BP w Ścinawie powraca za każdym razem, gdy mieszkańcy tej nadodrzańskiej miejscowości na własnej skórze doświadczają skutków produkcji asfaltu. Cała sprawa ? delikatnie mówiąc i dosłownie - jest śmierdząca. Najgorzej jest w pogodne dni, gdy temperatura powietrza wynosi 20 - 25 stopni powyżej zera. Wtedy zapach "płynący" z fabryki jest nie do zniesienia. Mieszkańcy od dawna mają już dość uciążliwości i żądają zamknięcia zakładu. Mediacji w całej podjęły się władze powiatu lubińskiego. Z inicjatywy starosty Małgorzaty Drygas - Majki odbyło się spotkanie przedstawicieli koncernu BP z władzami samorządu w Ścinawie i inspektorami ochrony środowiska. Wówczas kierownictwo BP zapewniło o planach zmierzających do hermetyzacji zbiorników i podłączenia ich do instalacji oczyszczającej, jak również o zainstalowaniu urządzeń eliminujących przykre zapachy. Mija pół roku, a nad Ścinawą wciąż unosi się nieprzyjemny zapach. Burmistrz Andrzej Holdenmajer nadal przyjmuje skargi mieszkańców na działalność terminala. Sprawy w swoje ręce postanowili wziąć niektórzy radni powiatowi. Ale gdy przyszli pod bramy zakładu, nie zostali wpuszczeni. Prezes BP Polska, Jerzy Brniak, napisał w oświadczeniu, że: "ze względu na bezpieczeństwo odwiedzających, kierownictwo zakładu musi wiedzieć o planowanej wizycie przynajmniej kilkanaście minut przed jej rozpoczęciem i przede wszystkim goście ubrani muszą być w odzież ochronną (buty, kaski, odzież wierzchnią) oraz towarzyszyć im musi osoba oprowadzająca. Grupa nie może liczyć więcej niż trzy osoby". Oburzeni radni odeszli z kwitkiem i teraz domagają się zwołania nadzwyczajnej sesji powiatowej, na której szczegółowo ma być badana sprawa BP. Burmistrz Holdenmajer nie czekał na rozwój wypadków i do prokuratury złożył doniesienie o szkodliwym działaniu terminala na środowisko naturalne. O tym, czy i jak temat BP będzie rozpatrywany przez wszystkich zainteresowanych, poinformujemy naszych Czytelników. (tom)