Władysława B. miała 77 lat. Jej historię opisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Przypomnijmy - kobieta trafiła do szpitala w stanie skrajnego wyczerpania. Lekarze, którzy się nią zajmowali byli w szoku. 77-latka ważyła zaledwie 40 kilogramów, miała odleżyny, a z jej ran wystawały kości i wychodziły robaki. Niestety, lekarze okazali się bezradni. Kobieta zmarła. Sprawą zmarłej kobiety zajęła się prokuratura. Prokuratorzy zastanawiają się, czy osobom odpowiedzialnym za sprawowanie opieki nad staruszką nie powinni postawić zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci. Staruszka była pod opieką pomocy społecznej, odwiedzała ją pielęgniarka środowiskowa. W ostatnich kilku tygodniach do chorej kobiety było wzywane pogotowie. Jak to się stało, że nikt nie zauważył, że stan podopiecznej jest ciężki i wymaga natychmiastowej interwencji? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje prokuratura. ag