W Legnicy jeden z mieszkańców kamienicy przy alei Rzeczpospolitej w Legnicy natknął się na leżącego w bramie mężczyznę, który był bardzo mocno zakrwawiony. Z informacją o tym fakcie natychmiast udał się do swojego sąsiada - policjanta. Ten powiadomił oficera dyżurnego i pogotowie. Niestety lekarz, który pojawił się na miejscu zdarzenia, stwierdził, że mężczyzna nie żyje. Policjanci natychmiast zabezpieczyli teren i rozpoczęli zabezpieczanie śladów. Działania policyjnej ekipy obserwował inny mieszkający w okolicy policjant, który będąc już po służbie, wyszedł na spacer z psem. Jego uwagę zwróciło dwóch wyskakujących przez okno, jednego z mieszkań, mężczyzn. Panowie szybko podbiegli do przystanku i wskoczyli do nadjeżdżającego autobusu. Funkcjonariusz uznał, że panowie mogą mieć związek z czynnościami policjantów prowadzonymi po drugiej stronie ulicy i powiadomił o tym fakcie oficera dyżurnego. - Oficer dyżurny polecił rozpocząć pościg za tym autobusem i zatrzymać uciekinierów - informuje nadkomisarz Sławomir Masojć, rzecznik prasowy legnickiej policji. W pościg za autobusem ruszyły dwa cywilne radiowozy. Po chwili policjanci zablokowali autobus i ujęli dwóch uciekinierów. Mężczyźni mieli na sobie podarte i zakrwawione koszule. W tym samym czasie druga grupa policjantów podjęła decyzję o "siłowym" wejściu do mieszkania, skąd wyskoczyli uciekinierzy. - Kiedy tam weszliśmy zobaczyliśmy całe mieszkanie we krwi. Na miejscu był człowiek, który starał się to posprzątać. Zmywał ślady krwi z podłogi - mówi nadkomisarz Masojć. Cała trójka została zatrzymana. Czekają teraz na zarzuty. Ich treść będzie uzależniona od ustaleń śledztwa i wyników sekcji zwłok. - W grę wchodzą dwie możliwości. Panowie odpowiedzą za pobicie ze skutkiem śmiertelnym lub za zabójstwo. Wszystko zależy od wyników sekcji zwłok - dodaje Sławomir Masojć. ag