Przypomnijmy, że tej feralnej nocy Maciej Sz. wraz z dwójką kolegów przyjechał na Zamek Grodziec, by tam świętować wieczór kawalerski jednego z nich, mieszkańca Miękini. Z zeznań pozostałych uczestników wieczoru wynika, że będąc pod wpływem alkoholu jeden z nich zaproponował nocne zwiedzanie zamku. W tym celu weszli na nieczynną wieżę. Z dalszych wyjaśnień wynika, że Maciej Sz. przeskoczył przez barierkę i stanął na wąskim murku. W pewnej chwili stracił równowagę i spadł z 30 metrów, ponosząc śmierć na miejscu. Nie potwierdziła się tym samym informacja, wedle której mężczyźni mieli sobie urządzić zabawę w chowanego. - W chwili wypadku obaj mężczyźni mieli 1,5 promila alkoholu we krwi. Z ich słów wynika, że również Maciej Sz. był pod wpływem alkoholu - mówi mł. asp. Piotr Klimaszewski, rzecznik prasowy złotoryjskiej policji. - Mężczyźni zostali przewiezieni na izbę wytrzeźwień, a w sobotę, po przesłuchaniu w charakterze świadków, zwolnieni do domu - dodaje mł. asp. Klimaszewski. Tragiczną śmierć Macieja Sz. uznano za nieszczęśliwy wypadek. Rzecznik prasowy policji w Złotoryi przyznaje, że w samochodzie mężczyzn znaleziono fajkę wodną, ale przy mężczyznach nie znaleziono narkotyków. Autor: ika