Dwie nastolatki zostały śmiertelnie porażone prądem z linii niskiego napięcia we wtorek. Ze wstępnych ustaleń lekarza wezwanego na miejsce wypadku wynika, że dziewczynki zostały porażone prądem z linii energetycznej przebiegającej nad pobliską drogą i wpadły do rzeki. Jak poinformowała w środę Violetta Niziołek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, śledztwo musi odpowiedzieć na kilka pytań. - Na czwartek zaplanowano sekcję zwłok dziewczynek, która pozwoli nam potwierdzić przyczynę zgonu - powiedziała rzeczniczka. Obecnie nie wiadomo, jak doszło do porażenia prądem 12- i 13-latki, bowiem nie ma naocznych świadków wypadku. " Jedna trzymała w dłoni kabel" Wiadomo jedynie - mówiła Niziołek - że dziewczynki znalazł przypadkowy mężczyzna. Obie już nie żyły. Jedna z nich trzymała w dłoni kabel niskiego napięcia. Dlaczego go trzymała - prokuratura na tym etapie śledztw nie potrafi tego wyjaśnić. Ponadto biegły z zakresu energetyki wyjaśni, czy kabel został zerwany przez nawałnicę, która przeszła nad tym rejonem kilka godzin wcześniej, czy może ktoś celowo uciął kabel. Ze wstępnych ustaleń wynika, że został on zerwany przypadkowo. Z kolei rzeczniczka prasowa firmy Tauron Dystrybucja Ewa Groń w przesłanym w środę komunikacie poinformowała, że z przebiegającej koło rzeki linii niskiego napięcia zerwał się przewód i doszło do porażenia. Dodała, że w momencie uzyskania informacji natychmiast została wyłączona linia średniego napięcia zasilającą stację transformatorową, na obwodzie której wystąpiło zdarzenie. "Nie była to linia o podwyższonej awaryjności" "Z przeprowadzonych na miejscu oględzin wynika, że nastąpiło zerwanie przewodu linii niskiego napięcia, obecnie jednak trudno jest ustalić godzinę oraz okoliczności opadnięcia przewodu do rzeki. Podczas przeglądu innych urządzeń stwierdzono również, że bezpiecznik niskiego napięcia w stacji transformatorowej zadziałał prawidłowo, wyłączając jedną fazę" - wynika z komunikatu. Dalej Groń informuje, że obecnie nie są znane powody zerwania przewodu, który nie był przeciążony elektrycznie. Ostatni przegląd tej linii był robiony w styczniu 2010 r., oceniono wówczas stan przewodów jako dobry. Nie była to linia o podwyższonej awaryjności. Ponadto - poinformowała rzeczniczka - po zbadaniu rejestru rozmów linii awaryjnej 991 nie stwierdzono żadnego zgłoszenia z miejsca zdarzenia o braku zasilania, zerwanym przewodzie lub innych nieprawidłowościach.