Od samego początku szopkę tworzy ksiądz Kazimierz Błaszczyk. Co roku dodaje on też nowe elementy. W tym roku w instalacji przybędzie m.in. podświetlany anioł, którego ksiądz dostał w prezencie. Wszystkich elementów szopki nie da się zliczyć. - Dokładnie nawet nikt nie próbował, ale będzie już ponad dwa tysiące. Najstarszy jest zakonnik dzwoniący dzwonem oraz jeżdżące drewniane misie. Mają prawie 40 lat - powiedziała opiekująca się instalacją siostra Małgorzata Szewczyk. Szopka oficjalnie działa od pasterki do końca ferii zimowych. Następnie jest demontowana, a cała kaplica jest sprzątana i w wielkim poście nie ma żadnej dekoracji. Tydzień po Wielkanocy ks. Błaszczyk zaczyna montować tzw. szopkę wakacyjną, którą tworzy około jedna czwarta całości. Jak zapewniają twórcy szopki, cały czas przyjmowane są do niej nowe figurki. - Dziecko, które np. przyniesie swojego ukochanego misia, samo taką rzecz może gdzieś umieścić. Poza tym figurki niestety cały czas giną i psują się, dlatego potrzeba nam nowych - dodała Szewczyk. W tej chwili instalacja jest tak duża, że nie ma miejsca na jej rozbudowę. Wymieniane są tylko stare elementy i te, które się zepsuły. Najwięcej osób odwiedza szopkę w okresie od świąt Bożego Narodzenia do Nowego Roku. Przychodzą wtedy najczęściej wycieczki szkolne i rodzice z dziećmi. Ale są też dzieci, które same codziennie tam przychodzą. Szopkę odwiedza także sporo wycieczek zagranicznych. - Większość jest zachwycona. Latem przychodzą np. hiszpańscy i włoscy turyści. Szopka w 1981 r. przez pół roku wystawiana była nawet w Niemczech - opowiadała Szewczyk. 39 lat temu, po święceniach kapłańskich, ks. Błaszczyk zrobił pierwszą, maleńką szopkę z jednym silnikiem i kilkoma figurkami. Wykonał ją z myślą o osobach niesłyszących, żeby one także mogły radośnie przeżywać Boże Narodzenie. Obecnie - ze względu na stan zdrowia i rozmiary szopki - potrzebuje on pomocy kilku współpracowników. Zobacz nasz świąteczny raport: "Hej kolęda, kolęda..."