O możliwości złamania prawa śledczych poinformowało Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau po informacjach dolnośląskiego "poszukiwacza skarbów" Mieczysława Bojki, który w mediach opowiadał, że z dwoma Niemcami odnalazł trzy skrzynie z dokumentami załogi obozowej Auschwitz. Następnie miały zostać wywiezione do Niemiec. Bojko wycofuje się teraz twierdząc, że całą historię wymyślił. Rzecznik jeleniogórskiej prokuratury Violetta Niziołek powiedziała, że śledczy zebrali już materiały prasowe, w których mieszkaniec Dolnego Śląska opowiadał o odkryciu skrzyń. Doszło do przestępstwa? - Prokurator dokonuje analizy pod kątem prawdopodobieństwa przestępstwa - powiedziała. Niziołek dodała, że prokurator w najbliższych dniach przesłucha Bojkę. Muzeum Auschwitz wysłało doniesienie o możliwości złamania prawa w związku z wywiezieniem do Niemiec dokumentów w poniedziałek. Zdaniem prawników placówki, mogło bowiem dojść między innymi do naruszenia przepisów karnych z zakresu Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz Ustawy o państwowym zasobie archiwalnym i archiwach. Odkrycia mieli dokonać poszukiwacze Muzeum poinformowało zarazem wrocławski IPN. Instytut już wcześniej wszczął w tej śledztwo po doniesieniu osoby prywatnej. - Śledztwo wszczęto z art. 54. ustawy o IPN, który mówi o nieuprawnionym ukrywaniu dokumentów, które powinny być przekazane Instytutowi. Grozi za to osiem lat pozbawienia wolności - tłumaczył dyrektor oddziału prof. Włodzimierz Suleja. O odnalezieniu trzech skrzyń poinformował w zeszłym tygodniu regionalny tygodnik "Nowiny Jeleniogórskie". Odkrycia mieli dokonać poszukiwacze z Niemiec, którzy korzystali z pomocy Mieczysława Bojki. Dokumenty mogłyby pomóc w identyfikacji przestępców Polak relacjonował, że jego znajomi posiadali precyzyjne dane na temat korytarza zasypanego w 1945 roku, w którym miały się znajdować dokumenty dotyczące więźniów Auschwitz. Potrzebowali koparki. Za pomoc otrzymał 5 tysięcy euro oraz kilka map z zaznaczonymi nieznanymi szerzej tunelami w okolicach Miedzianki. Po wykopaniu miało się okazać, że w skrzyniach znajdowały się dokumenty dotyczące ponad 100 osób z załogi obozowej. Zdaniem muzealników, takie dokumenty mogłyby pomóc w identyfikacji nazwisk przestępców w sprawach dotyczących zbrodni przeciwko ludzkości. Twierdzi, że wymyślił historię z odkryciem dokumentów W poniedziałek Polskie Radio Wrocław poinformowało, że Bojko zaprzecza jakoby doszło do znalezienia skrzyń z dokumentami. Twierdzi, że wymyślił historię z odkryciem dokumentów na potrzeby swojej nowej książki. Bojko od kilku dni jest niedostępny. Zbigniew Rzońca, dziennikarz "Nowin Jeleniogórskich", który opisał historię odkrycia, w rozmowie z nie chciał komentować decyzji Bojki. - Mam na to swój pogląd, ale nie chcę go ujawniać. Bojkę znam od dawna. To osoba bardzo znana w środowisku jeleniogórskich eksploratorów. Ma na swoim koncie kilka ważnych odkryć i kilka książek - powiedział Rzońca.