Ogień rozprzestrzenił się około godziny 1.30 - wyjaśnia Wojciech Wybraniec z biura prasowego policji. - W mieszkaniu na drugim pietrze przebywało osiem osób, w tym pięcioro dzieci w wieku od roku do 17 lat. Jeden z mężczyzn próbował ratować się, wyskakując przez okno. Niestety na skutek poniesionych obrażeń zmarł na miejscu. Pozostali lokatorzy nie doznali poważnych obrażeń. Ewakuowano mieszkańców kilku sąsiednich mieszkań. - To było straszne - opowiada pani Zofia mieszkająca na parterze. - W nocy zbudziły mnie dwa mocne uderzenia w podłogę. Potem nastąpił straszny huk i wyleciały szyby z okien drugiego piętra od strony podwórza. I wtedy zobaczyłam, jak na ziemię spada człowiek. Natychmiast zadzwoniliśmy po pogotowie i po straż, to samo zrobiło również kilku innych sąsiadów. Mieszkańców płonącego mieszkania musiano obudzić, ponieważ oni spali i nic nie słyszeli. - Może i ktoś był tam pijany - zastanawiają się mieszkańcy kamienicy. - Sąsiad lubił sobie wypić. Był rozwiedziony ze swoją żoną, która związała się z kimś innym, mieszkali jednak nadal razem. Ona nie pracowała i nie zajmowała się zbytnio dziećmi, które były utrapieniem całej okolicy. Hałasowały, przeklinały, kłóciły się ze sobą. najstarsza z córek sama została matką w wieku 15 lat. Ale oczywiście szkoda, że spotkało ich takie nieszczęście. - Rodzina pogorzelców została zakwaterowana w jednym z hoteli - wyjaśnia Wojciech Wybraniec. - Trwa obecnie postępowanie mające ustalić przyczynę pożaru. Dokładne oględziny z udziałem ekspertów od pożarnictwa pozwolą także ustalić, czy po remoncie lokal będzie się nadawał do ponownego zamieszkania. Policja ostrzega, by sprawdzić stan techniczny urządzeń elektrycznych i gazowych służących do ogrzewania mieszkań oraz szczelność przewodów kominowych i wentylacyjnych. em