Procesy w tej sprawie kilkakrotnie umarzano. Ostatniego z dowodzących akcją milicji skazano dopiero w czwartym procesie, w lipcu 2007 r. 31 sierpnia 1982 r., w drugą rocznicę podpisania Porozumień sierpniowych, mieszkańcy Lubina zgromadzili się na rynku, by ułożyć krzyż z kwiatów i śpiewać pieśni patriotyczne. Wznosili okrzyki: "Uwolnić Lecha" (Wałęsę), "Zamknąć Wojciecha" (Jaruzelskiego). Milicja ostrzelała tłum petardami, granatami łzawiącymi i ostrą amunicją. Ofiarą brutalnej pacyfikacji ZOMO byli nie tylko demonstranci, ale również przypadkowi przechodnie. Od kul milicyjnych zginęli trzej manifestanci: Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski i Michał Adamowicz. Tajkowski i Adamowicz zginęli od postrzału w głowę. Poźniak doznał bardzo poważnych ran brzucha. Tuż po manifestacji zaczęto zacierać ślady zbrodni m.in. przestrzelono broń, aby ostatecznie ją sprzedać za granicę. Władze komunistyczne wszczęły śledztwo, które umorzono z powodu "niewykrycia sprawców". Dopiero w lipcu 2007 r., skazano ostatniego z dowodzących 31 sierpnia 1982 r. Jego wcześniejsze procesy umarzano z różnych przyczyn. Jan M., b. z-ca komendanta miejskiego MO w Lubinie, został skazany na siedem lat więzienia, ale wskutek amnestii karę zmniejszono mu o połowę. Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu nie jest prawomocny. M. nie było na ogłoszeniu wyroku. Sędzia sprawozdawca Zbigniew Muszyński, oddelegowany na ten proces z Wojskowego z Sądu Garnizonowego we Wrocławiu tłumaczył, że sąd skorzystał w przypadku M. z nadzwyczajnego złagodzenia kary i skazał go na 7 lat więzienia, bowiem od wydarzeń upłynęło 25 lat. Dodał, że na korzyść M. działa również "pozytywny tryb życia oraz fakt, że nigdy nie był karany". Ponadto sąd zdecydował się zmniejszyć karę oskarżonemu o połowę, na mocy amnestii z 1989 r. Jak w dniu ogłoszenia wyroku tłumaczył rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu Bogusław Tocicki, amnestia z 1989 r. była ostatnią amnestią w naszym kraju, ale pierwszą wydaną przez demokratyczne władze. - W myśl tej ustawy można złagodzić karę o połowę w przypadku kary orzeczonej w wymiarze do 10 lat więzienia. W przypadku M. można było zastosować amnestię, bo wcześniej sędzia nadzwyczajnie złagodził karę - mówił Tocicki. Na mocy tej samej amnestii zmniejszono kary dwóm pozostałym milicjantom odpowiedzialnym za śmierć demonstrantów w Lubinie, skazanym we wcześniejszych procesach i odbywającym kary. Według sądu, Jan M. jest winny "sprawstwa kierowniczego", bowiem wiedział, że zwartym oddziałom NOMO i ZOMO wydano broń długą i amunicję bojową i tolerował strzelanie do manifestantów, godząc się na ewentualne skutki takiego rozwoju wypadków. "Nie podjął żadnych decyzji dotyczących przerwania strzelania, aby ostatecznie opuścić samowolnie stanowisko dowodzenia, godząc się tym samym na samowolę oddziałów zwartych" - tak w lipcu sędzia uzasadniał wyrok. Wcześniej do więzienia trafili: Bogdan G., b. z-ca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy, który został skazany na rok i trzy miesiące więzienia za kierowanie pacyfikacją manifestacji w Lubinie, oraz Tadeusz J., dowódca plutonu ZOMO, który został skazany na 2,5 roku więzienia. Pierwszy raz proces lubiński rozpoczął się w 1993 r. Po dwóch latach sąd uniewinnił Bogdana G. z braku wystarczających dowodów. Janowi M. i Tadeuszowi J. umorzono postępowanie z powodu przedawnienia. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w 1996 r. uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Drugi proces rozpoczął się w 1997 r., ale i tym razem oskarżeni nie zostali ukarani. Sąd uznał, że są oni, co prawda, winni śmierci manifestantów, ale kara podlega umorzeniu na mocy amnestii z 1984 r. Sprawa ponownie trafiła do Sądu Apelacyjnego, który podobnie jak za pierwszym razem, uchylił wyrok ale ze względów proceduralnych. Ostatecznie sprawę rozstrzygnął Trybunał Konstytucyjny. Zadecydował, że nie ma amnestii dla winnych zbrodni PRL, m.in. dlatego, że ich czyny nie były wtedy ścigane. Oznacza to, że wrocławski sąd nie mógł zastosować wobec oskarżonych amnestii z 1984 roku.