Przypomnijmy - dwaj mężczyźni z Wałbrzycha twierdzą, że natrafili na ukryty w podziemnym tunelu "złoty pociąg" hitlerowców. Liczący ponoć 150 metrów skład miał przewozić dokumenty, złoto, dzieła sztuki, materiały przemysłowe. Odkrywcy twierdzą, że wskażą miejsce, w którym znajduje się skarb, w zamian za 10 proc. znaleźnego. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego potwierdza, że zna tę sprawę."Faktem jest, że kilka tygodni temu pojawił się w moim gabinecie pan, który mówił, że istnieje prawdopodobieństwo, iż w Polsce jest ukryty pociąg pancerny z czasów II wojny światowej. Elementem tej rozmowy było również pytanie, jak wygląda sprawa rekompensaty za wskazanie miejsca z punktu widzenia ustawy o rzeczach znalezionych. Tu się pojawił pewien problem prawny, ponieważ o rzeczy znalezionej mówimy wtedy, kiedy znalazca taką rzecz obejmie we władanie czy posiadanie, a nie kiedy, hipotetycznie, wytypuje miejsce" - powiedział RMF FM Piotr Żuchowski."Muszę powiedzieć, że jak jestem w swoim gabinecie od ośmiu lat, tak pierwszy raz miałem taką nietypową rozmowę" - dodaje sekretarz stanu.Urzędnik zauważa, że potwierdzenie tego odkrycia, rzeczywiście będzie wielkim wydarzeniem, ale jednocześnie zrodzi mnóstwo problemów natury prawnej."To jest bardzo skomplikowana sprawa, nie chcę już wywoływać tutaj jakichś wątków, które się w ogóle nie pojawiają, bo oczywiście, kiedy rozmawiamy o złocie z czasów II wojny światowej, to pojawia się zasadnicze pytanie: skąd to złoto pochodzi? Jak wiemy, były różne źródła zdobywania złota przez nazistów" - wskazuje Żuchowski.Przedstawiciel ministerstwa stara się tonować nastroje."Namawiałbym do spokoju - ja rozumiem, że skarby wywołują, a szczególnie w okresie wakacji, ogromną euforię naszej wyobraźni, ale tu trzeba postępować jednak zgodnie z procedurą. Możliwe, że ten teren trzeba będzie wyczyścić, bo może tam są jeszcze miny. To trzeba bardzo mądrze robić, to nie jest kwestia szybkiego chwycenia łopaty i szukania, gdzie to jest"."Jeżeli to jest pociąg pancerny z okresu II wojny światowej, to aż mi się nie chce wierzyć, że on został tak po prostu ukryty i nie został dodatkowo zabezpieczony. To nie jest zwykłe znalezisko. Mówimy o czymś, co jest absolutnie odbiegające od tego, co zwyczajowo w tym obszarze realizujemy" - dodaje Piotr Żuchowski.\