Nas jednak bardziej zainteresowało to, jakie związki niedźwiedź ma z Polanicą, bo na kurację to tu raczej nie przyjeżdżał. Oto dwie równe historie na jeden temat. - Kiedy zginął ostatni niedźwiedź, to hrabia postanowił zbudować niedźwiedziom pomnik - mówi Antoni Gołąb, właściciel niewielkiego pensjonatu, pasjonat historii miasta i okolic. - To był gdzieś przełom XVIII i XIX wieku. I ten sam hrabia pochowany jest właśnie tutaj, pod niedźwiedziem, natomiast cała jego rodzina spoczywa w lesie na "Skalnych Grzybach", nad Wambierzycami, gdzie krzyżują się szlaki: czerwony i niebieski... Zupełnie inne dzieje niedźwiedzia przytacza burmistrz Jerzy Terlecki: - Z moich informacji wynika, że niemieccy geolodzy stwierdzili, że do tego miejsca doszło jedno z ostatnich zlodowaceń w Europie, w związku z tym ten niedźwiedź.... Te informacje były po wojnie weryfikowane przez polskich naukowców, glacjologów i podobno aż do Gór Bystrzyckich doszło ostatnie zlodowacenie, w każdym bądź razie chodzi o lądolód, który od północy zaszedł aż do Kotliny Kłodzkiej i tutaj się zatrzymał. Jaka by historia polanickiego misia nie była, atrakcją uzdrowiska pozostaje, a od kilku tygodni ma jeszcze jedno zadanie: pilnować tablicy upamiętniającej 60-lecie PTTK na ziemi kłodzkiej, którą ufundował samorząd miasta w dowód uznania dla przewodników sudeckich i innych pasjonatów turystyki. mm