Pacjentki, które dostały zawiadomienie o tym, że ich badanie jest nieczytelne, powinny przebadać się jeszcze raz, ale najlepiej już w renomowanych ośrodkach zdrowia, które wykonują mammografię. Nie powinny się zrażać, choć mogą być zdenerwowane. Tak jak jedna z takich pechowych pacjentek - pani Agnieszka z małej miejscowości na Dolnym Śląsku. Kobieta czuje się rozgoryczona, bo jeszcze przed wejściem do mammobusu pytała o jakość sprzętu, którym robione jest badanie. - Zapewniono mnie, że wszystko jest w porządku, a potem po kilku tygodniach przyszło pismo, że coś jest nie tak i muszę powtórzyć badanie. Więcej do mammobusu nie pójdę - deklaruje pani Agnieszka. W ubiegłym roku w mammobusach pomorskiej firmy wykonano tylko na Dolnym Śląsku ponad 18 tysięcy badań. Ile z nich jest niepoprawnych, nie wiadomo. W firmie od rana nikt nie odbiera telefonu. Kontrola będzie, ale dlaczego tak późno? Do szefa programu wczesnego wykrywania raka piersi docierały wcześniej informacje o nieprawidłowościach. On sam twierdzi jednak, że dotąd były to pojedyncze przypadki, które zdarzają się nawet najlepszym ośrodkom. Teraz - na prośbę radia RMF FM - sprawdzi, czy aparaty mammograficzne w busach FADO spełniają wszelkie normy. - Sprawdzimy, jak dostanę z Wrocławia dokument, na którym mógłbym się oprzeć - chociaż jedną, konkretną pacjentkę, w której przypadku była nie taka procedura, jak być powinna - mówi dr Jerzy Giermek. Pisma z Wrocławia są już w drodze do Warszawy. Jeżeli kontrolerzy potwierdzą nieprawidłowości, skutki mogą być - jak zapowiada dr Giermek - "bolesne". Będziemy wnioskowali o to, żeby te ośrodki, gdzie to się udowodni, straciły kontrakty z NFZ - mówi. Wojewódzkie oddziały NFZ muszą jednak poczekać na wyniki kontroli. Barbara Zielińska-Mordarska