Sarnę na ulicach Wrocławia mieszkańcy zauważyli około godz. 9.30. - Biegała po ul. Świdnickiej i Kazimierza Wielkiego - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. - Fakt ten potwierdził patrol, który udał się na miejsce. Zwierzę było w szoku. Na wysokości ul. Włodkowica, sarna wpadła do miejskiej fosy. Była rana, z wody wyciągali ją strażacy i pracownicy schroniska dla zwierząt. Na miejscu był też lekarz weterynarii, Zdzisław Rak. - Zwierzę było wyczerpane, ale z pomocą strażaków i policji wydostało się na brzeg - mówi. - Tam zaaplikowano mu zastrzyk usypiający, a następnie przewieziono do schroniska przy ul. Skarbowców. Z. Rak wskazuje, że sarna nie odniosła ciężkich obrażeń, miał na ciele kilka otarć i siniaków. - Największym zagrożeniem był stres, który może dzikie zwierzę doprowadzić nawet do śmierci - mówi. - W schronisku sarna została opatrzona i dostała leki. Następnie przewieziono ją do azylu dla zwierząt w Komorowicach. Kiedy dojdzie do siebie, prawdopodobnie wróci do lasu. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób sarna znalazła się w centrum Wrocławia. - Dzikie zwierzęta czasem pojawiają się w mieście, ale raczej na peryferiach - mówi S. Chełchowski. - W tym wypadku można jedynie snuć hipotezy. Jedną z możliwości jest to, że zwierzę wcześniej wskoczyło do rzeki i wydostało się w centrum.