To właśnie na naszym terenie, w szerokim paśmie od Legnicy po Lubin znajdują się bogate złoża energetycznych zasobów. Wprawdzie żadna decyzja o budowie kopalni węgla nie została podjęta, ale ludzie Zagłębia Miedziowego dmuchają na zimne. Przeciwko odkrywce są przede wszystkim ci, którzy żyją i mieszkają na złożach. Boją się wysiedleń, ci którzy nawet nie myślą o ewentualnej "przeprowadzce" nie chcą, by ktoś truł ich zdrowie. Ci, którzy postawili nowe domy, boją się ich utraty. Temat węgla już stał się kartą przetargową dla właścicieli działek budowlanych. "sprzedam 15-arowe działki pięknie położone blisko lasu w Brunowie - wieś nie znajduje się na terenie budowy przyszłej kopalni odkrywkowej", albo "sprzedam działki budowlane, uzbrojone w Toszowicach. Piękna okolica, osiedle domków jednorodzinnych. Tereny nie objęte planami budowy kopalń wegla brunatnego". Co więcej, ceny działek, które znajdują się w paśmie złóż, drastycznie spadają. Krzeczyn i Obora - dwie skrajnie leżące miejscowości pod Lubinem. Najbardziej atrakcyjne tereny. Za jeden ar działki pod budowę domu jednorodzinnego, jeszcze niedawno płaciło się tam najwięcej. Gdy okazało się, że głęboko pod ziemią w Krzeczynie zalegają złoża węgla, ceny działek diametralnie spadły, dwukrotnie zaś wzrosły w Oborze, gdzie złoża nie występują. Podobną sytuację mamy w regionie legnickim. Atrakcyjne Kunice, dokąd w ostatnich latach wyemigrowało wielu mieszkańców Legnicy, już "tracą na swej wartości". Kopalni w Zagłębiu obawiają się nie tylko właściciele domów, ale także przyrodnicy. Jednym głosem mówi też wielu samorządowców, m.in. gmin Lubin, Legnica, Ścinawa, Prochowice, Miłkowice, Kunice i Ruja . To właśnie silna reprezentacja "ludzi władzy" z naszego terenu gościła ostatnio w Kruszwicy nad jeziorem Gopło, by wspomóc protestujących tam mieszkańców, którzy nie chcą planowanej kopalni węgla brunatnego na złożu Tomisławice, kilka kilometrów od jeziora Gopło. Minister środowiska, Jan Nowicki podpisał na początku lutego br. koncesję dla Kopalni Węgla Brunatnego "Konin" w Kleczewie na wydobycie węgla i kopalin ze złoża "Tomisławice". Klamka zapadła, więc teraz wszystko w rękach zwykłych ludzi. Tylko, czy nie za późno? - Wójt gminy Lubin, Irena Rogowska, w imieniu władz gmin z naszego terenu, odczytała pismo skierowane do burmistrza Kruszwicy, popierające działania ratujące jezioro Gopło i sprzeciwiające się niezasadnej gospodarce rabunkowej wydobywania węgla brunatnego metodą odkrywkową - przypomina Janusz Łucki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy w Lubinie. Protestujący w Kruszwicy zaapelowali o zmianę polityki energetycznej państwa opartej na przestarzałych metodach i wdrożenie technologii wykorzystujących źródła odnawialne, tak jak to czynią sąsiednie kraje. Uczestniczący w proteście w Kruszwicy samorządowcy z naszego regionu mówią, że tam wszyscy są przerażeni oddziaływaniem wyrobisk odkrywkowych, które już znajdują się w pobliżu innych jezior w okolicy. Jeziora te systematycznie wysychają, w ciągu kilku lat poziom wód obniżył się tam prawie o trzy metry, wyschły też okoliczne lasy. - W obliczu postępujących przygotowań środowisk zainteresowanych uruchomieniem kopalni odkrywkowej między Lubinem i Legnicą, uczestnicy manifestacji z terenu naszych gmin chcieli w ten sposób pokazać, że nie ma na to przyzwolenia społecznego i jednocześnie zaapelować o odstąpienie od tych zamierzeń, które w przypadku ich realizacji spowodują likwidację kilkunastu wsi, a znaczna część gmin przestanie po prostu istnieć - argumentuje rzecznik lubińskiego urzędu. Czy zatem w Zagłębiu Miedziowym należy się spodziewać podobnych protestów, jakich jesteśmy dziś świadkami nad jeziorem Gopło? Co zrobią nasi samorządowcy, ekolodzy i sami mieszkańcy, jeśli zapadnie decyzja o odkrywce węgla w naszym regionie? Czy w Zagłębiu będziemy mieć drugą Rospudę? Tomasz Jóźwiak