Sąd pierwszej instancji pod koniec września 2010 r. ukarał Brauna (wyraził on zgodę na ujawnienie swych danych i wizerunku) ponad 3 tys. zł grzywny. Dziennikarz nie przyznał się do winy i odwołał od tego orzeczenia. W czwartek sędzia Anna Bałazińska-Goliszewska podkreśliła, że jednym z głównych powodów uchylenia wyroku były niespójności w zeznaniach policjantów, które pojawiły się już w postępowaniu przygotowawczym. "Były to jedne z głównych dowodów w tej sprawie, dlatego trzeba było przeprowadzić np. konfrontację" - powiedziała sędzia. Sąd podważył także ustalenia biegłych dotyczące sytuacji, w której doszło do zranienia jednego z funkcjonariuszy. - Oddalonych bez żadnego uzasadnienia zostało także szereg dowodów złożonych przez oskarżonego. Cała sprawa musi zostać ponownie sprawdzona, żeby można ją było rzetelnie ocenić - dodała Anna Bałazińska-Goliszewska. W rozmowie Braun zaznaczył, że cała sprawa "składa się z niejasności i braków". Do zdarzenia doszło w kwietniu 2008 r. pod koniec pikiety Narodowego Odrodzenia Polski. Wcześniej narodowcy starli się z uczestnikami manifestacji przeciwko homofobii i rasizmowi. Policja odgrodziła sympatyków NOP, zamknęła ich w kordonie przed Katedrą Wrocławską na Ostrowie Tumskim. Następnie policjanci rozpoczęli wywożenie manifestantów. Akcja ta trwała przez kilka godzin. W pewnym momencie przed Katedrą pojawił się Braun. Poproszony przez policję o opuszczenie tego miejsca, odmówił. Zaczął domagać się od policji wyjaśnień oraz wylegitymowania się. Nie słuchał poleceń funkcjonariuszy, według ich relacji był nieustępliwy. Ostatecznie został skuty kajdankami i przewieziony na komisariat. Później, gdy złożył skargę na policję, ta oskarżyła go o znieważenie jednego z funkcjonariuszy. Grzegorz Braun jest m.in. reżyserem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych o związkach Lecha Wałęsy z SB i o generale Wojciechu Jaruzelskim. Przegrał proces cywilny, wytoczony mu przez znanego językoznawcę, prof. Jana Miodka, któremu zarzucił współpracę z SB.