Tymczasem - jak poinformowała rzeczniczka Urzędu Do Spraw Cudzoziemców (UDSC) Ewa Piechota - pomiędzy MSWiA, Urzędem i Strażą Graniczną trwają rozmowy dotyczące postulatów pozostałych cudzoziemców, którzy w środę przewiezieni zostali do ośrodka w podwarszawskim Dębaku. W czwartek spotkali się z nimi przedstawiciele UDSC oraz m.in. przedstawicielka biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Uchodźcy podczas spotkania domagali się zwolnienia wszystkich zatrzymanych przez Straż Graniczną i grozili samobójstwami, jeśli nie nastąpi to w ciągu 72 godzin. Żądali też umożliwienia całej grupie przejazdu do Strasburga w celu złożenia tam petycji i m.in. zmiany kierownictwa ośrodka w Dębaku. - Część spraw, o które wnosili, nie zależy od Urzędu. Dlatego rozmawiamy z przedstawicielami m.in. Straży Granicznej, jak rozwiązać tę sytuację - powiedziała Piechota. Jak dodała, 32 spośród obcokrajowców przewiezionych do Dębaku poprosiło o zgodę na powrót do ośrodka w Radomiu i zostali już tam przewiezieni. Czeczeni i Gruzini skarżyli się też na bardzo złe warunki w ośrodku w Radomiu. - Mamy jednak miejsca w innych ośrodkach i w każdej chwili, jeśli o to poproszą, mogą zostać tam przewiezieni - dodała Piechota. Jak powiedziała, takich wniosków jednak dotąd nie było. Pytany o kwestię zwolnienia zatrzymanych obcokrajowców rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej Wojciech Lechowski powiedział, że decyzja ta nie leży w gestii SG, tylko sądu. Wśród 16 osób, które - decyzją sądu - trafią do strzeżonego ośrodka jest ośmioro dzieci. - 20 innych cudzoziemców, co do których mieliśmy obawy, że będą chcieli nielegalnie opuścić Polskę, zostanie umieszczonych w areszcie w celu wydalenia - poinformowała w piątek rzeczniczka prasowa Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej Anna Galon. Cudzoziemcy chcieli we wtorek przedostać się z Polski do Strasburga, by - jak tłumaczyli - zaprotestować tam przeciwko złej sytuacji w ośrodkach w Polsce. 158 osób, w tym 64 dzieci, okupowało we wtorek w Legnicy pociąg relacji Wrocław-Drezno. Gdy cudzoziemcy odmówili opuszczenia pociągu, inni podróżni odjechali transportem zastępczym zorganizowanym przez kolej do Drezna, zaś Czeczeni i Gruzini dojechali do Zgorzelca - ostatniej stacji po polskiej stronie. Ostatecznie po sześciu godzinach negocjacji obcokrajowcy ok. godz. 19 opuścili pociąg i podstawionymi autobusami trafili do placówek straży granicznej. Na miejscu rozpoczęto przesłuchanie. Niemal wszyscy cudzoziemcy, choć twierdzili, że wybierają się do Strasburga tylko na marsz, podróżowali z dużym bagażem i małymi dziećmi. Urzędnicy podejrzewają, że niektórzy z nich chcieli w ten sposób uniknąć wydalenia z kraju i wyjechać na Zachód.