Chodzi o ustawę o prawie górniczym, dostosowującą polskie przepisy do wymagań UE, nad którą właśnie pracują posłowie. Wątpliwości do tego aktu prawnego zgłaszają nawet eksperci z Biura Analiz Sejmowych. "W obecnym brzmieniu projektu ustawy trudno dopatrzyć się próby realizacji założonych celów. (...) Pojawiają się nieprzemyślane definicje, szkodliwe dla interesu narodowego rozwiązania, regulacje dyskryminujące niektórych przedsiębiorców" - napisali w uzasadnieniu. Samorządowcom nie podoba się założenie, że kopalnie nie będą musiały płacić gminom podatku za znajdujące się pod ziemią górnicze obiekty budowlane (np. taśmociągi i rurociągi). Stowarzyszenie Gmin Górniczych obliczyło, że stracą na tym nawet 100 mln zł rocznie. Samorządowcy chcą się poskarżyć Parlamentowi Europejskiemu i Komisji Europejskiej. Ministerstwo Środowiska odpowiada na zarzuty, że gminy nadal będą opiniować koncesje na poszukiwanie surowców i dawać zgodę na ich wydobycie. Oznacza to, że nie ma i nie będzie możliwości uruchomienia kopalni i podjęcia eksploatacji bez zgody lokalnych władz.