Mężczyzna z reguły wybierał nowe bloki, w których lokatorzy jeszcze nie zdążyli się poznać. Przeważnie chciał pożyczyć szklankę cukru, jakieś narzędzie, czasem mówił, że zgubił klucze. Korzystając z nieuwagi osoby, która postanowiła mu pomóc, kradł z mieszkania co się dało. Straty wstępnie wyceniono na 100 tys. złotych. Mężczyźnie zaufało prawie 30 osób na Dolnym Śląsku. Policja podejrzewa jednak, że mógł działać w każdym innym rejonie Polski.