Do dramatycznych wydarzeń doszło w poniedziałkowy wieczór w nieczynnym schronisku, w którym mieszkały cztery osoby: kobieta, mężczyzna, 16-letni chłopiec i 13-letnia dziewczynka. - Na pogotowie zadzwoniła kobieta, która poinformowała o strzelaninie. Powiedziała, że jej konkubent postrzelił swojego 16-letniego syna w brzuch - mówi podinspektor Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji. Kobiecie po strzelaninie udało się uciec ze schroniska razem z 13-letnią córką. Według wstępnych ustaleń policji, mężczyzna strzelał z broni krótkiej. Pogotowie zabrało chłopca do szpitala. W tym czasie jego ojciec zabarykadował się w jednym z pomieszczeń budynku, grożąc samobójstwem. Na miejsce policja wysłała kompanię antyterrorystyczną. - Negocjacje trwały trzy godziny od 21. Po północy podjęta została decyzja o siłowym wejściu do budynku - informuje Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji. Mężczyznę udało się obezwładnić, został przewieziony do policyjnego aresztu. Jeszcze dzisiaj zostanie przesłuchany przez prokuratora, który najprawdopodobniej postawi mu zarzut usiłowania zabójstwa. Broń, z której strzelał 49-latek, jest w tej chwili badana przez biegłych. Wiadomo, że mężczyzna był trzeźwy. Barbara Zielińska-Mordarska CZYTAJ WIĘCEJ NA RMF24.PL