Śmigłowiec, którym leciał pilot i jego znajomy, miał ponad 30 lat i był przerobiony. Wymieniono w nim m.in. oryginalne łopaty wirnika głównego. Nowe nie miały żadnych oznakowań i wyprodukowała je firma, która nie miała certyfikatu producenta lotniczego. Po tym zabiegu latanie maszyną miało się stać trudne. W trakcie lotu 30 czerwca - około pięciu kilometrów od miejsca startu - pojawiły się problemy z równowagą śmigłowca. Według świadków poprzedzały je nienormalne odgłosy pracy zespołu napędowo-wirnikowego. Pilot nie zdołał opanować maszyny, która runęła na ziemię. Lecący samolotem mężczyźni zginęli. Paweł Pyclik Opracowanie: Malwina ZaborowskaCzytaj na stronie RMF24.