Jak poinformowała w poniedziałek Joanna Kazanowicz z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Wałbrzychu, w głosowaniu wzięło udział prawie 4800 mieszkańców Kłodzka. - Frekwencja wyniosła 20,8 proc. - podała Kazanowicz. W Kłodzku uprawnionych do głosowania jest 22 957 mieszkańców. Aby referendum było ważne, musiało wziąć w nim udział: w przypadku głosowania za lub przeciw odwołaniu burmistrza - 6338 osób, zaś Rady Miasta - 6342 osoby. W obu przypadkach to trzy piąte liczby osób głosujących na te organy w wyborach samorządowych w 2010 r. Za odwołaniem burmistrza głosowały 4553 osoby, zaś przeciw 190. W przypadku Rady Miasta, za jej odwołaniem opowiedziało się 4575 osób, a przeciw 170. Inicjatorzy referendum chcieli odwołania Szpytmy i Rady Miasta, ponieważ - jak utrzymywał ich pełnomocnik Zygmunt Jakubczyk - działania burmistrza Kłodzka charakteryzują się "nepotyzmem, prywatą i arogancją". W Radzie zaś - zadaniem Jakubczyka - zasiada "część radnych związanych z burmistrzem, którzy pełnią kierownicze stanowiska w spółkach zależnych od magistratu". - To wpływa na działanie rady, gdyż radni ci dbają jedynie o swój interes w tych spółkach - powiedział Jakubczyk. Władze miasta odpierają zarzuty inicjatorów referendum, podkreślając, że "negują oni dynamiczny rozwój Kłodzka". - Wnioskodawcy nie przedstawili żadnej wizji rozwoju miasta Kłodzka. Ich postawa ograniczyła się jedynie do krytyki obecnego kierunku rozwoju, bez wskazania planów na przyszłość - podał sekretarz miasta Marcin Nowakowski.