"A gdzie jest apteka?" - pyta jedna z kobiet. "A cmentarz?" - dołącza się druga. - Pani tu przyjechała, żeby zobaczyć, jak można pięknie żyć na starość, a nie umierać! - Ryszard Krygier, prezes fundacji "Teraz Życie", która wspólnie z gminą Radków buduje Miasteczko Aktywnego Seniora, nie ukrywa rozczarowania, relacjonując wrażenia z niektórych spotkań z emerytami. Polskim seniorom nie przychodzi do głowy, że mają prawo do cudownej starości. Jak ona mogłaby wyglądać? - Widzę przepiękny krajobraz. Strzeliste wieże kościoła, a za nimi zielone łany i łagodne góry. Niedawno oglądałam te wieże na tle żółtego kwadratu kwitnącego rzepaku. Cudnie - opisuje widok roztaczający się z okna swojego salonu Barbara Machnicka, 76-letnia emerytowana dziennikarka z Wrocławia. Po pół wieku mieszkania w stolicy Dolnego Śląska postanowili z mężem, Mścisławem Machnickim, też dziennikarzem (84 lata), zamieszkać u stóp Gór Stołowych. Są jednymi z pierwszych mieszkańców Miasteczka Aktywnego Seniora. Raj dla aktywnych emerytów Miasteczko to na razie jedna kamieniczka w samym sercu Radkowa. Jest już pozwolenie na budowę drugiej, a potem kolejnych, jeśli tylko będą chętni. Nowiutki budynek (choć na bardzo starych fundamentach) ma trzy piętra, wygodną windę i wszelkie udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. - W okolicy są przepiękne tereny spacerowe, ponad 50 km nieforsownych tras do biegania na nartach zimą i tyle samo tras rowerowych. Mój mąż, niestety, może jeździć tylko na rowerze stacjonarnym w domu - opowiada pani Barbara. Miasteczko jest ofertą dla aktywnych emerytów po 55. roku życia. Ma tu jeszcze powstać basen i pole golfowe. O dobrą kondycję mieszkańców zadba powstające specjalnie dla miasteczka centrum rehabilitacyjne. Będzie gotowe w przyszłym roku. - Znaleźliśmy inwestora, który remontuje, na potrzeby centrum, dawny szpital. Będzie spełniał najsurowsze współczesne normy i oczekiwania pacjentów - twierdzi Ryszard Krygier. Dla osób starszych bardzo ważna jest dostępność do placówek służby zdrowia. - W miasteczku są trzy przychodnie, a największy i cieszący się uznaniem szpital na Dolnym Śląsku znajduje się w Polanicy - 15 minut stąd. Mniej sprawni też dadzą sobie radę. W sąsiedniej szkole lub przedszkolu można zamówić obiady (8 zł) nawet z dostawą do domu. W urzędzie miasta jest przygotowana specjalna komórka zajmująca się wyłącznie sprawami seniorów. To ma być dla nich raj. - Życie w małym miasteczku toczy się zupełnie inaczej niż we Wrocławiu czy w Krakowie. W wielkim mieście człowiek jest nic nie znaczącą drobinką. Tutaj każdy każdemu się kłania. Właśnie minął rok, odkąd mieszkamy w rynku w Radkowie, a już wszyscy mnie znają. Jestem "panią Basią". To bardzo miłe. Minusy? Kiepska komunikacja. Mąż już nie prowadzi samochodu, jesteśmy zdani na komunikację zbiorową. Ale za to od czasu do czasu odbieram telefon: "Pani Basiu, pojutrze burmistrz jedzie coś załatwić do Wrocławia. Może chce się pani zabrać?". Czy wyobraża sobie pani takie familiarne stosunki w wielkim mieście? - Barbarę Machnicką wciąż zadziwia jej nowe miejsce zamieszkania. - Kiedy mąż zachorował, lekarz niepytany, sam zaoferował wizytę w domu starszego pacjenta. Przyszedł kilka razy. Jestem pod wrażeniem. Choć w Radkowie działa bardzo prężny, 80-osobowy klub seniora, brakuje rozwijających zajęć intelektualnych na wysokim poziomie, jakie np. swoim słuchaczom proponują uniwersytety trzeciego wieku. Jednak sama pani Basia przyznaje, że na razie nie miałaby na nie czasu. Jest zbyt zajęta odkrywaniem nowego świata, smakowaniem krajobrazów i przyjmowaniem gości, którzy na własne uszy chcą od niej usłyszeć, jak się mieszka w miasteczku seniorów. - Niedawno zatrzymał się przed moim domem autokar z kolegami dziennikarzami, jadącymi do Domu Dziennikarza w Kudowie-Jakubowicach. Ten rok obfitował w cudowne doznania. Jest fajnie. To zabrzmi banalnie, ale naprawdę jestem szczęśliwa - konkluduje Barbara Machnicka. Słoneczne miasta teraz w Polsce Na świecie istnieje ich już blisko 500, a najstarsze liczą sobie ponad pół wieku i są zamieszkane nawet przez 50 tys. mieszkańców. Miasteczka seniorów, zwane sun cities (ang. słoneczne miasta), to pomysł amerykański, który przyjął się również w zachodniej Europie. Małe domki tonące w zieleni ogrodów, szeregowce, apartamenty, kamieniczki z wypielęgnowanymi trawnikami i ławeczkami pod drzewami. Czasem to kryjące się za bramą zamknięte ulice dla osób w jesieni życia, czasem kondominia, większe osiedla i prawie miasta. Największe Sun City znajduje się w Phoenix w stanie Arizona (USA). To właściwie osobne miasto (ok. 50 tys. mieszkańców) z olbrzymim kompleksem szpitalnym i mnóstwem usług oczekiwanych przez starszych mieszkańców. Mają tu ciszę, spokój, opiekę pielęgniarską i medyczną, rehabilitację i wszelkie wygody. Co roku tysiące amerykańskich emerytów z północy kraju sprzedają swoje kupione na kredyt domy i jadą na południe. W Phoenix słońce świeci podobno przez 362 dni w roku... W Polsce dokładnie od roku funkcjonują dwie namiastki sun city. Obydwie rozwojowe, ale działające na innych zasadach. Miasteczko w Radkowie to wkomponowane w tkankę miasta kamieniczki, którym towarzyszy kompleks usług ułatwiających życie seniorom. Pomysłodawcy liczą na zmęczonych miastem mieszkańców bloków, którzy chcieliby spędzić jesień życia w uzdrowiskowym klimacie. - Dzięki działkom oddanym przez gminę możemy zaoferować metr kwadratowy mieszkania w miasteczku seniorów po 3 tys. zł. We Wrocławiu metr używanego lokum można sprzedać po 6 tys. Różnica w cenie powoduje, że sprzedając mieszkanie w wielkim mieście, można uzyskać gotówkę na nowe lokum, zyskać na komforcie życia i jeszcze zostanie przynajmniej 100 tys. zł na przyjemności - zachęca prezes fundacji "Teraz Życie". Miesięczny koszt eksploatacji wynosi ok. 300 zł. Fundacja sprzedała na razie 16 mieszkań w Miasteczku Aktywnego Seniora. Dokładnie w tym samym czasie co pierwszą kamienicę w Radkowie, oddano do użytku pierwszy etap osiedla dla seniorów w Stargardzie Szczecińskim. Mieszkańcy 22 pierwszych lokali pod koniec maja zdmuchnęli świeczkę na ogromnym torcie. - Najpierw trzeba było przekonywać osoby spełniające kryteria, a więc takie, które skończyły 55 lat i miały odpowiednie dochody, do wyboru lokalu w budynkach osiedla Lotnisko. Teraz wciąż musimy odpowiadać na pytania, kiedy będą realizowane następne etapy - mówi Przemysław Urbański ze Stargardzkiego TBS. Towarzystwo Budownictwa Społecznego zrealizowało nowatorski projekt dla osób starszych pn. "Nie sami". - Lokalizacja zespołu, jego architektura, nawiązująca do zabudowy jednorodzinnej, oraz rozwiązania funkcjonalne tworzą przyjazne warunki mieszkania dla seniorów. Zarówno zagospodarowanie przyległego terenu, jak i budynek pozbawione są barier architektonicznych. Mimo że obiekt ma tylko dwie kondygnacje, wyposażony jest w windę - mówi Renata Chabowska, koordynatorka projektu. - Mieszkańcy korzystają także z radiowego systemu przywoływania. Każdy ma pilot pozwalający - za pomocą przycisku - wezwać pomoc z mieszkania lub z otoczenia budynku (do 300 m). Wspólna świetlica, taras, opiekun pomagający w załatwianiu spraw urzędowych, opieka lekarsko-pielęgniarska mają zapewnić osobom starszym poczucie bezpieczeństwa. A sprawność psychiczną i fizyczną cykliczne spotkania z psychologiem, cotygodniowe ćwiczenia gimnastyczne, koło śpiewacze, a także gra w szachy. Mieszkania dla seniorów w Stargardzie Szczecińskim najmowane są jak w klasycznym TBS. Lokator wpłaca partycypację (25 - 30 proc. wartości mieszkania), a co miesiąc w czynszu spłaca zaciągnięty na budowę kredyt. Stawka czynszu to 10,65 zł za m kw., co skutkuje opłatami w wysokości 500 - 600 zł miesięcznie (plus media) za mieszkanie dwupokojowe i 300 zł za kawalerkę. Mieszkania się nie dziedziczy.