W kamienieckiej gminie w poprzedniej kadencji samorządu lokalnego wójt zażądał zwrotu diet przez dwie radne-nauczycielki świadomie łamiące prawo. Teraz o to samo zwrócił się do radnego, który - jak sprawdzono - równocześnie odbierał w pracy pełne wynagrodzenie. - Uczyniłem tak, gdyż ze sprawą zwrócili się do mnie inni radni - informuje wójt Marcin Czerniec. To nie jedyny przypadek, kiedy osoba stanowiąca prawo lokalne, od której oczekuje się nienagannych manier, łakomi się na dodatkowe pieniądze jej nieprzysługujące. Na ten fakt uwagę zwrócili m.in. poseł ziemi kłodzkiej Waldemar Wiązowski i były senator Mieczysław Szyszka wzbudzając dyskusję w samorządach lokalnych. Ale na niej się skończyło. Dlatego idąc tym śladem apelujemy do burmistrzów i wójtów oraz starostów i marszałka, dyrektorów bądź prezesów firm o przeanalizowanie list płac pracowników będących zarazem radnymi i poinformowanie opinii publicznej o przypadkach naruszenia prawa. A swoją drogą, żeby było uczciwie, to sesje rad powinny odbywać się w dni, kiedy nie trzeba świadczyć pracy. il