"Popisy oratorskie" obwinianie władz miasta o wieloletnie zaniedbania z jednej strony, i roztaczanie wizji "Doliny Krzemowej' - z drugiej - tak wyglądała debata radnych w sprawie przyszłości legnickiego lotniska. Temat ten wrócił na wniosek prezydenta Tadeusza Krzakowskiego. Tak jak przewidywaliśmy projekt prezydenta Krzakowskiego przepadł dzięki radnym prawicy, który uznali, że lepiej będzie dla miasta, jeśli status tego terenu pozostanie bez zmian. - Przyjęcie tego projektu w sposób nieodwracalny zmieni funkcję tego terenu. Odrzuceni nic nie zmieni i pozostanie stan taki jaki jest obecnie. Lepiej dać sobie czas i poczekać niż pochopnie podejmować nieodwracalne decyzje - argumentował Paweł Frost, który przedstawił stanowisko radnych z klubu PO. Czy wczorajsza decyzja radnych ostatecznie rozstrzyga o losach terenu po wojskowym lotnisku? Raczej nie. Można się spodziewać, że temat ten wróci do radnych jeszcze w tej kadencji i może być przedmiotem politycznych utarczek w Radzie. Bardzo możliwy jest też inny scenariusz. Być może władze miasta, którym bardzo zależy na rozwiązaniu tego problemu zdecydują się oddać decyzję w ręce obywateli. Wszak prezydent Krzakowski wiele razy publicznie twierdził, ze ma w tej sprawie poparcie legniczan. Analizując układ sił w legnickiej Radzie wydaje się, że tylko referendum może spowodować, ze prezydent Krzakowski osiągnie swój cel.