Przewodnikowi za umyślne narażenie dzieci grozi do 3 lat więzienia, a nauczycielce - za nieumyślne - do roku pozbawienia wolności. Oboje są też oskarżeni o nieumyślne spowodowanie obrażeń u siedmiorga dzieci - poinformowała w czwartek prok. Grażyna Karalus-Greb z Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze. Dzieci doznały lekkich obrażeń Do wypadku na starej, drewnianej i nieczynnej skoczni doszło we wrześniu 2012 r. podczas wycieczki 24-osobowej grupy, uczniów szkoły podstawowej. Dzieci zwiedzając skocznię zdecydowały się wejść na nią do zdjęcia pamiątkowego. Siedmioro z nich spadło z platformy, która - prawdopodobnie pod ich ciężarem - zawaliła się. Dzieci doznały lekkich obrażeń. Karalus-Greb powiedziała, że przewodnik PTTK nie przyznał się do zarzutów. Twierdził, że nie pozwolił dzieciom wejść na skocznię, na której znajdowała się tabliczka z zakazem. "Nonszalancja przewodnika jest zadziwiająca" - Tymczasem dzieci, 95 proc. uczestników wycieczki podczas przesłuchań twierdziło, że przewodnik zachęcał do wejścia. Miał powiedzieć, że zna tę skocznię i nie ma się co obawiać - mówiła prokurator. Według niej "nonszalancja przewodnika jest zadziwiająca", bowiem tabliczka na skoczni była bardzo widoczna, wręcz "rzucała się w oczy". Z kolei nauczycielka - powiedziała Karalus-Greb - przyznała się do stawianych zarzutów. Tłumaczyła, że pozwoliła wejść dzieciom na skocznię ale "tylko dlatego, że nie widziała tabliczki". Akt oskarżenia trafił do sądu rejonowego w Kamiennej Górze, który po reorganizacji jest placówką zamiejscową sądu w Jeleniej Górze.