Statystycznie każdy z nich - także niemowlaki, młodzież szkolna i emeryci - przeznacza na ten cel ponad 770 złotych rocznie. Najchętniej sięgamy po piwo i wódkę. Czy to dużo? Czy mamy powód do niepokoju? Liczby nie kłamią. Te, na których opieraliśmy swoje wyliczenia pochodzą z wszystkich 9 gmin powiatu wałbrzyskiego. Z jednym wyjątkiem dotyczą roku 2006, a urzędnicy ustalają je na podstawie oświadczeń składnych przez samych sprzedających: sklepikarzy, restauratorów, właścicieli hoteli itd. Prawie w każdej gminie najczęściej sięgamy po piwo i trunki zawierające więcej niż 18 proc. alkoholu. Najczęściej jest to wódka. Nieźle się leje Na czele rankingu jest największy w regionie Wałbrzych. W opisywanym roku na terenie miasta działały 422 punktu sprzedaży alkoholu (319 punktów detalicznych i 103 punkty gastronomiczne). - Liczba ta utrzymuje się raczej na stałym poziomie z małą tendencją spadkową - mówi rzeczniczka ratusza Ewa Frąckowiak. Ważnych było łącznie ponad 1130 zezwoleń na sprzedaż mocniejszych trunków. Z pozostałych gmin powiatu nieźle "polało" się także w Boguszowie - Gorcach (7 821 282 zł) i Szczawnie - Zdroju (12 793 609,52 zł). W pierwszym przypadku to pewnie efekt tego, że - nie licząc Wałbrzycha - jest to najbardziej liczna gmina powiatu (ponad 16 tysięcy mieszkańców). Szczawno - Zdrój to natomiast ulubione miejsce zabawy młodych ludzi, a także uzdrowisko. Na niewielkim obszarze działa tam wiele restauracji i pubów, ale w tamtejszym ratuszu zapewniają, że liczba punktów sprzedających alkohol nie zmieniła się tam od 2004 roku. Krzysztof Czaja, sekretarz Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (i zastępca dyrektora MOPS - u) nie jest zdziwiony tymi danymi. Podkreśla, że Wałbrzych nie odbiega daleko od średniej krajowej, a nawet jest poniżej. Na przykład w ilości spożycia alkoholu na głowę lub w wielkości spożycia alkoholu powyżej 18 proc. Nie jest jednak różowo. - Z badań, które na nasze zlecenie były robione dwa lata temu wynika, że w Wałbrzychu jest większe niż w innych rejonach kraju, przyzwolenie dla młodzieży spożywającej alkohol. Rzadziej na to reagujemy - tłumaczy Krzysztof Czaja. Więcej pracy ma także sama komisja, która zajmuje się m.in. kierowaniem na leczenie odwykowe. - Dwa trzy lata temu zgłaszało się do nas około 200 - 250 osób, teraz jest to 400 - mówi sekretarz komisji. I wbrew pozorom jest to dobry objaw, świadczy o tym, że coraz więcej ludzi ma świadomość tego, z jak poważnym problemem się borykają. Wraca na profilaktykę Pocieszeniem jest to, że część pieniędzy, które wydajemy na mocne trunki wraca i przeznaczana jest na profilaktykę alkoholową. Przedsiębiorcy muszą po prostu płacić za możliwość sprzedaży alkoholu. Dla przykładu w Wałbrzychu na ten cel w tym roku przeznaczone zostanie ponad 1,8 mln złotych. Te środki zostaną wykorzystane m.in. na działalność punktu konsultacyjnego dla osób z problemem uzależnień i ich rodzin oraz prowadzenie środowiskowych świetlic opiekuńczo-wychowawczych. Michał Wyszowski wyszowski@nww.pl