Jak poinformował w poniedziałek Tomasz Białek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Świdnicy, sąd zdecydował, że protest wyborczy Lubińskiego (który startował w wyborach jako kandydat niezależny) będzie rozpatrywany dopiero po uprawomocnieniu się orzeczenia w sprawie protestu wyborczego Wilda. - Jeśli wnioskodawca pierwszego protestu będzie się odwoływać, to musimy poczekać do orzeczenia Sądu Apelacyjnego w tej sprawie. Gdyby sąd unieważnił wybory w Wałbrzychu, to ta decyzja byłaby obowiązująca również dla protestu Lubińskiego - mówił Białek. Jeśli jednak - dodał - SA podtrzymałby decyzję świdnickiego sądu, to dopiero wtedy zostanie odwieszony protest Lubińskiego i będzie rozpatrywany. Tymczasem Wild (niezależny)powiedział w poniedziałek w rozmowie, że wystąpił już do sądu o ustne uzasadnienie wyroku i najprawdopodobniej będzie się od niego odwoływać. - Nie zgadzam się z decyzją sądu, który nie chciał przesłuchać świadków zaproponowanych przeze mnie - powiedział Wild. Chodziło m.in. o Roberta S., świadka opowiadającego o wyborczej korupcji w Wałbrzychu. S. utrzymywał w wałbrzyskiej TV, że kupił ok. 200 głosów na rzecz prezesa wodociągów i szefa klubu radnych PO Stefanosa Ewangielu, radnego powiatowego PO Piotra Głąba, a także Piotra Kruczkowskiego, zwycięzcy II tury wyborów prezydenta miasta. Ewangielu i Głąb zawiesili swoje członkostwo w PO. Świdnicki sąd uznał, że zeznania Roberta S. są niewiarygodne i dlatego nie wyraził zgody na jego przesłuchanie. Sąd odmówił również przesłuchania Marcina K., który miał opowiadać dziennikarzom o korupcji w Wałbrzychu. Najpierw K. opowiadał o korupcji, a tuż przed procesem sądowym złożył do prokuratury doniesienie, że był nakłaniany przez jedną z wałbrzyskich TV do składania fałszywych zeznań na temat korupcji wyborczej. Świdnicki sąd odrzucił protest wyborczy Wilda i tym samym uznał, że wybory w Wałbrzychu są ważne. Według sędzi Elżbiety Jęczmień, z materiałów przedstawionych na sali sądowej nie wynikało, aby podczas wyborów doszło do nieprawidłowości. Jej zdaniem Wild podał same "poszlaki i domniemania", "nie wykazał, na jaką skalę doszło do nieprawidłowości, ani nawet, w których lokalach wyborczych". Wild domagał się powtórzenia wyborów do rady miasta, powiatu i wyborów prezydenta miasta, uważając, że doszło do korupcji wyborczej. Jego zdaniem głosy na rzecz PO miało kupować kilka osób - za niewielkie sumy pieniędzy czy np. worek ziemniaków. W toku procesu Wild przyznał jednak, że osobiście nie był świadkiem tego typu zachowań. Lubiński złożył podobny protest wyborczy, ale w późniejszym terminie. Sztab wyborczy Lubińskiego z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej zawiadomił wałbrzyską prokuraturę o popełnieniu "korupcji politycznej" przez senatora PO Romana Ludwiczuka, który był pełnomocnikiem wyborczym PO w Wałbrzychu. Senator miał proponować pełnomocnikowi sztabu wyborczego Lubińskiego stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego i inne korzyści, jeśli ten przejdzie na stronę kontrkandydata. Senator Ludwiczuk uznał całą sprawę za wymierzoną w niego prowokację, jednak na początku grudnia zrezygnował z członkostwa w PO. Ludwiczuk zeznawał przed świdnickim sądem podczas rozprawy dotyczącej protestu Wilda. Powiedział wówczas, że podczas wyborów nie spotkał się z żadnymi nieprawidłowościami mającymi związek z kupowaniem czy sprzedawaniem głosów wyborczych. W sprawie domniemanej korupcji wyborczej w Wałbrzychu toczą się dwa dochodzenia. Śledztwo wszczęte na podstawie materiałów przekazanych przez CBA we Wrocławiu prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy od 10 grudnia. Za tego typu przestępstwo grozi do 5 lat więzienia. Z kolei prokuratura rejonowa w Wałbrzychu od 3 stycznia wyjaśnia, czy jeden z mieszkańców Wałbrzycha był nakłaniany przez dziennikarzy wałbrzyskiej TV Twoja do składania fałszywych zeznań na temat korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Zawiadomienie taki miał złożyć Marcin K., który opowiadał do kamery o korupcji wyborczej w Wałbrzychu. W trakcie II tury wyborów wałbrzyska TV Twoja - jak przyznał w toku procesu sam redaktor naczelny tej TV Jacek Grabowski - wyznaczyła 1000 zł nagrody dla osoby, która dostarczy do redakcji materiały, informacje na temat korupcji wyborczej. Materiały na ten temat robił dziennikarz Sebastian Grempka, świadek procesu i kandydat na radnego miejskiego z listy Wilda.