Od pół roku klatka schodowa wygląda jakby przeszło po niej tornado, lokatorzy nie mają ogrzewania, a końca prac nie widać. - Naprawdę cieszymy się, że nasz budynek w końcu doczekał się generalnego remontu. Niemniej urzędnicy zapewniali nas, że będzie to wyglądało zupełnie inaczej niż wygląda - wzdychają ciężko. Horror na klatce W kamienicy wymieniony ma zostać cały dach, położona nowa instalacja elektryczna na klatce, założone centralne ogrzewanie. Każdy z lokatorów ma mieć zrobioną toaletę. Klatka schodowa ma być całkowicie odnowiona: nowe schody, poręcze, kafle na podłodze, nowe okna. Póki co udało się zrobić tylko dach. Centralnego ogrzewania nie ma. - Mamy w domu po 14 stopni. Teraz to i tak jest dobrze, bo mrozy już odpuściły - mówi Teresa Nowak, jedna z lokatorek. Urzędnicy zapowiadali, że remont skończy się do końca roku (zaczął się w czerwcu). Tymczasem ekipa remontowa nie jest nawet w połowie prac. - Ci panowie bardzo dobrze pracują. W soboty, w niedziele. Wszystko muszą robić ręcznie, bo nie ma tu windy, nie ma jak podstawić dźwigu, więc noszą wiadrami potrzebne materiały - opowiadają mieszkańcy. Mają żal do urzędników, że nie mówią uczciwie jak sprawa remontów wygląda. - Wystarczyło powiedzieć, że prace potrwają rok, albo i więcej, a nie zapewniać nas, że szybko skończą - skarżą się. Najgorsze jest to, że mimo tak wielu niedogodności mieszkańcy muszą płacić taki sam czynsz. Nikt nie przewidział ulg dla lokatorów, którzy z winy remontu mają zimno i często nie mają wody. - Podwyżki, które przyszły, też nam zmroziły krew w żyłach. Miało być 35 procent, a większość z nas ma 100 procent więcej. Trzeba to będzie płacić już od maja, a do tej pory pewnie remont się nie skończy - mówią załamani. Nikt nic nie wie... Każda wytypowana do robót kamienica musi przejść tę samą drogę. Najpierw przetarg na projekt, potem faza projektowania, przetarg na wykonawcę robót i wreszcie same prace. Zmartwionych wrocławian uspokajamy. Remonty będą (tak przynajmniej obiecują urzędnicy) z tym, że część z nich rozpocznie się później. Każda wytypowana do robót kamienica musi przejść tę samą drogę. Najpierw przetarg na projekt, potem faza projektowania, przetarg na wykonawcę robót i wreszcie same prace. - Często dopiero na tym etapie okazuje się, że trzeba poszerzyć zakres prac o to, czego nie przewidział projektant w dokumentacji. Mamy do czynienia ze starymi, nie remontowanymi od czasów wojny, kamienicami. Zdarza się na przykład, że kładąc instalację trzeba się przebić przez sufity. Dopiero wtedy wychodzi na jaw, że strop wymaga wzmocnienia, bo wisi dosłownie na słowo honoru. Więc wydajemy dodatkowe pieniądze na te prace, a cały remont przeciąga się w czasie - tłumaczy Izabela Czuban z Zarządu Zasobu Komunalnego. Właśnie ten nieprzewidywalny zakres prac jest powodem, dla którego nikt nie wie, czy w tym roku ruszą jakieś nowe remonty kamienic. Po pierwszych dwóch latach działania programu "stu kamienic rocznie" pełnej naprawy doczekało się 50 budynków. W kolejnych 70 trwają roboty. Następna setka ma już gotową lub przygotowywaną dokumentację projektową. - Nikt nie może dziś powiedzieć, ile remontów rozpocznie się w tym roku. Być może gdybyśmy nie mieli ograniczonych środków od razu wystartowałyby wszystkie przetargi. A tak musimy się dowiedzieć, ile jeszcze dodatkowych napraw pojawi się w tych kamienicach, gdzie już trwają prace, ile będą one kosztować i ile pieniędzy mamy na pozostałe budynki - dodaje Izabela Czuban. Podkreśla, że oczywiście każdy budynek przewidziany do programu "stu kamienic" doczeka się renowacji. Tyle, że niektóre poczekają dłużej. Nie wiadomo ile... ...i twierdzi, że jest OK A więc zmartwionych wrocławian uspokajamy. Remonty będą, z tym że później. - Program stu kamienic obejmuje działania kompleksowe, a w budżecie jest jeszcze drugie tyle funduszy na mniejsze remonty. Także na pewno nic się nie zawali - zapewnia Izabela Czuban. Może właśnie z tego powodu władze miasta nie widzą problemu? Przekonują, że wszystko jest w porządku. - Nikt nie ogranicza wydatków. Remonty są prowadzone w skali, jaka się we Wrocławiu nie zdarzała. A w tym roku wydamy znacznie więcej niż w poprzednim - zapewniał dziennikarzy Rafał Dutkiewicz, prezydent miasta. Rzeczywiście, na początku 2008 roku w budżecie miasta na remonty kamienic zapisano 20 mln, a kolejne miliony na ten cel były dopisywane prawie na każdej sesji Rady Miejskiej w trakcie ubiegłych 12 miesięcy. Tak więc 60 mln od razu na starcie 2009 roku to trzy razy więcej niż rok temu. Ale to tylko teoria, bo jak wiadomo, papier przyjmie wszystko. Tyle że w ramach programu "sto kamienic rocznie" po ponad dwóch latach zamiast dwustu budynków wyremontowano kompleksowo zaledwie 50. Nawet jeśli doliczymy 70, gdzie pracują robotnicy, za nic nie wychodzi sto rocznie. Dwa miesiące temu prezydent obiecywał przyspieszenie remontów. A potem zmniejszył wydatki. Może więc zmienić nazwę programu na "50 kamienic rocznie"? Bartłomiej Knapik, Maja Majewska