Kierowca wziął odpowiedzialność na siebie. Przyznał, że nie zauważył znaku i dlatego wjechał pod wiadukt z dużą prędkością. Autobus został kompletnie zniszczony: zerwany dech i powybijane szyby to tylko niektóre efekty wypadku. Na szczęście nikt nie zginął. Za wypadek odpowiada nie tylko kierowca. Biegli ustalili, że droga dojazdowa i sam wiadukt były źle oznakowane. Zabrakło znaków zakazujących wjazdu pojazdom o określonej wysokości. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura w Wałbrzychu. Do końca roku śledczy mają zdecydować, czy i kto usłyszy zarzuty za to zaniedbanie.